Kapusta kiszona na zdrowie
Wreszcie mogę zająć się blogiem zdecydowanie intensywniej. W ubiegłym roku działo się dużo, ale poza blogiem. Nie sądziłem, że budowa domu będzie aż tak absorbująca. Zdecydowaną większość prac powierzyłem fachowcom, ale ponieważ pańskie oko… Muszę się przyznać, że stres był ogromny. Poszło. Minęło. Z wolna wracam do ulubionych zajęć, którymi czas wolny zwykłem wypełniać. Kociołek czeka w garażu na rozpoczęcie nowego sezonu kulinarnego na wsi. Nalewki nabrały mocy. Muszę się nimi wreszcie zająć, bo przez pandemię i późniejsze zamieszanie z budową domu, zupełnie o nich zapomniałem. Tymczasem postanowiłem ukisić trochę kapusty, bowiem niedawno odkryłem, że domowa kiszona kapusta znakomicie poprawia sytuację w moich niemłodych już jelitach. Tym razem nie będę pisał wiele, więc wszyscy ci, którym czytać się nie chce, przez ten tekst przebrną szybko.
Do wiosny jeszcze nieco czasu. W przykuchennej spiżarni jest dość chłodno. W tym małym pomieszczeniu nie zainstalowałem ogrzewania podłogowego. Czuć to natychmiast po postawieniu bosej stopy. Chcąc jednak uniknąć charakterystycznego zapachu domowa kiszona kapusta rodzi się w… garażu. O tej porze roku tam też jest temperatura zbliżona do tej z kamienicznej piwnicy. Podłoga w garażu jest ogrzewana, ale zaworki w rozdzielaczu są ustawione tak, aby tam temperatura oscylowała między 12 a 14 st. C. Wystarczy. Prawdziwa chłodnia jest na strychu – czyli na użytkowanym przeze mnie poddaszu nieużytkowym. 🙂
Domowa kiszona kapusta – przepis
Impuls do zakiszenia własnej kapusty przyszedł nagle i późną porą, więc nie przesadzałem z ilością, aby pomysł w czyn przerodzić sprawnie. Na zdjęciach pojawiają się dwa garnki, bowiem nie byłem pewien, w którym poszatkowaną kapustę uda mnie się upchnąć. Z dwóch główek kapusty ostało się pół, bo… ostać się musiało. Surówki też lubię. 🙂 Zużyta ilość wypełniła najpierw garnek duży, a po posoleniu i ugnieceniu, w tym mniejszym było jej w sam raz. Co z tym przepisem? Moment.
Przepis na domową kiszoną kapustę jest prosty jak drut albo… hm… jak kąt prosty. 🙂 Należy pamiętać, że z pozornie małej główki kapusty po poszatkowaniu zrobi się jej więcej. Duże naczynie do wymieszania kapusty z solą przyda się na pewno. Ile tej soli? Moment. Nie chciałem robić w kuchni bałaganu, więc posiłkowałem się dużym glinianym garnkiem oraz miską. Solona kapusty dość szybko mięknie. Do garnka wkładamy jej kolejne porcje już zmiękczonej solą. Każdą porcję starannie ugniatamy. Czym? Czystą dłonią. Jak widać na załączonych obrazkach. 🙂 Trzeba się postarać.
Beczka kapusty kiszonej
Przyznam się, że dawno nie kisiłem samej kapusty, więc trochę zaryzykowałem. Zwykle moja kiszona domowa kapusta zawierała marchew, jabłka i żurawinę. Kiszona kapusta z żurawiną – przepis jest tutaj. Tym razem tylko kapusta i sól. Nadmiar wyciśniętego soku jak zwykle odlałem. Pod dwóch tygodniach kiszenia jestem nieco zaniepokojony, bo mimo chłodu soku w beczce ubywa… Póki co jest dobrze. Mam nadzieję, że moja domowa kiszona kapusta wytrzyma kolejne dwa tygodnie zanim się do niej dobiorę.
W tym ugniataniu posolonej kapusty jest cała siła. Dopiero wtedy ujrzysz, ile kapusta zwiera wody. Kapustę trzeba zważyć. Najlepiej przed poszatkowaniem. 😉 Na kilogram świeżej kapusty ja użyłem dużą płaską łyżkę soli. Użyta kapusta ważyła nieco ponad 3 kg. Zatem na 3 kg kapusty użyłem 3 łyżki soli. Zakładam, że moje porcje soli ważyły łącznie 50-60 gramów. Zrobiłem to na tzw. czuja, ale ów w kuchni zwykle mnie nie zawodzi. O efektach poinformuję za dwa tygodnie. 🙂
Parę lat temu o kiszeniu kapusty domowym sposobem napisałem jeden lub dwa teksty. Znajdziecie je z łatwością. Sok ze świeżej kapusty? Bardzo zdrowy. Też o nim pisałem. Tym razem szybkie kiszenie mnie nie interesowało. Wrócę do tego przepisu “jabłkowo-żurawinowego” jesienią. Ubiegłej jesieni w nowym domu dopiero się instalowałem. Pracy było sporo. Wolnego czasu mało. Zmęczenie… Tymczasem zajadam się domową kiszoną kapustą kupioną na pobliskim bazarze. Smaczna jest, ale liczę, że moja będzie co najmniej tak samo pyszna. Domowe kiszonki są najzdrowsze!