Naleśniki z kurczakiem i warzywami
Placki z nadzieniem w rozmaitej postaci pojawiają się w kuchniach omal całego świata. Lubię placki ziemniaczane, kukurydziane, ryżowe tak samo, jak nasze naleśniki mleczno-mączne. Ale to w naszych naleśnikach jest jakaś magia, której oprzeć się nie umiem. Polskie naleśniki doczekały się należytej promocji i, na wzór włoskich pizzerii, serwowane są w wyspecjalizowanych smażalniach znanych wszystkim jako naleśnikarnie. Nadzieniem naleśnika może być wszystko, z czego umiemy przyrządzić pyszny gulasz, farsz, sos lub nadzienie. Jak widać mam kłopot z trafnym określeniem zawartości naleśnikowego zawijańca. Mniejsza. Naleśniki z kurczakiem i warzywami w sosie słodko-kwaśnym to jedna z moich ulubionych propozycji z naleśnikowego królestwa.
Naleśniki z kurczakiem i warzywami w sosie słodko-kwaśnym
W dzieciństwie smażyć placki uczyła mnie Babcia. Żeliwna płyta wiejskiej kuchni nadawała się do tego znakomicie. Nikt mnie nie poinformował, że te małe placki z mąki zmieszanej z wodą ongiś smażono bynajmniej nie dla zabawy. Jeśli byłem informowany to w tej chwili potwierdzić tego nie mogę. Czas zatarł słowa, pozostały tylko pewne obrazy, z upływem czasu wyraźniejsze. Takie proste dwuskładnikowe placki pieczone w piecu chlebowym nazywane były podpłomykami. W ten sposób sprawdzano, czy piec chlebowy jest rozgrzany do odpowiedniej dla wypieku chleba temperatury. Sprawdzano w piecu pod płomieniem.
Składniki na naleśniki z kurczakiem i warzywami
Naleśniki, podobnie jak jajecznicę bądź omlet, prawdopodobnie każdy dorosły przynajmniej raz w życiu usmażył. Jeśli w życiu trafiły się studia i życie w akademiku, to na pewno jedno z tych dań było sztandarowym. 🙂 Głód jest najlepszym kucharzem, potrzeba zaś matką niekoniecznie genialnych wynalazków. W latach akademickich naszym sztandarowym daniem był gotowany makaron podawany z pokruszonym twarogiem, smażonym boczkiem wędzonym, skrawkami podsmażonej kiełbasy, wzbogacany jajkiem, niekiedy śmietaną lub/i warzywami. Pychota! Po latach dowiedziałem się, że bardzo podobne dania makaronowo-mięsno-warzywno-nabiałowe występują w kuchni włoskiej. Taka carbonara… Mmm… I brzmi dobrze, i teraz smakuje nieźle. Makaron i placki się jadło, ale…
Po włosku czy na włosku?
Kuchnia włoska? Carbonara? W akademiku? Pod koniec latach 80-tych tamtego wieku? No, weź… Myśmy nasze makaronowe szaleństwa nazywali glumzą. Skąd taka nazwa? Nie pamiętam. Chyba ktoś był z Wielkopolski. 🙂 Okej. Teraz będzie bez ściemniania. Zwykle na weekendy zostawałem w akademiku, bo na cotygodniowe wyjazdy do domu nie było pieniędzy. Pieniądze musiały dojechać do mnie. Mieszkałem z kolegą. Obaj z tego samego miasteczka, więc do domu jeździliśmy na zmianę. Zgoda. Kolega jeździł częściej. 🙂 Korzyść? Ekonomiczna – wiadomo. Towarzysko-obyczajowa – się domyśl. Obie korzyści bezcenne. Nawet jeśli z domu środków dotarło mniej, bo czasy były ciężkie, to dwudniowa nieobecność kolegi w pokoju rekompensowała wszystko z nawiązką. 😀
Ekspresowy przegląd lodówki
Przegląd był, ale nie w celach serwisowych. 🙂 W piątek akademik pustoszał. Większość studentów wyjeżdżała do domów. Garstka utracjuszy, która pozostawała, najczęściej się znała i najczęściej już wieczorem organizowała się do… prawdziwego życia studenckiego. Słucham? Te wątki pominę. 😀 Natomiast wspólny posiłek bardzo często inicjowany był wcale nie spontaniczną zbiórką wszystkiego, co udało się znaleźć w lodówkach na piętrach pustego akademika. Były osoby, który miały dobre kontakty tu i ówdzie, dzięki czemu nawet w najgorszych chwilach w moim pokoju w szafie stał karton pełen włoskich makaronów. De facto, sensu stricto, czyli jako żywo i w rzeczy samej. 🙂
Słucham? Nie, nie… To odpada! Po prostu, koleżanka miała rodzinne związki z pobliską siedzibą zboru ewangelickiego. Mieliśmy dużo makaronów, oliwy i – pamiętam to doskonale – pełno słoiczków Gerber dla niemowląt. Po odpowiednim przyprawieniu dało się to nawet jeść. 🙂 Wszystkie zdobyczne składniki lądowały w ugotowanym makaronie. Właśnie to coś nazywaliśmy glumzą. Najczęściej był to gotowany makaron spagetti z dodatkiem resztek starej kiełbasy oraz wbitym jednym lub kilkoma jajkami. To “dworskie” danie, podsmażone w dużym garnku, było jedynym gorącym posiłkiem dla kilku osób do czasu powrotu z domów “kurierów” z nowymi zapasami żywności i gotówki.
Naleśniki – przygotowanie ciasta i smażenie
Smażenie naleśników to żadna sztuka tajemna, ale trzeba wiedzieć, że naleśnikowe ciasto powinno zawierać: mąkę pszenną, mleko, jajko i sól. Niektórzy dodają nieco oleju roślinnego. Solimy do smaku. Najpierw musimy uzyskać ciasto o konsystencji kisielu. Olej do ciasta dodawany jest w ilości śladowej. 3-4 naleśniki uzyskamy ze szklanki mąki, do której wbijemy jedno jajko i dodamy nieco świeżego mleka. Mieszając składniki sprawdzamy czy masa jest jednorodna a jej konsystencja na tyle płynna, aby po wylaniu na gorącą patelnię dała się szybko rozprowadzić. Oczywiście wylewamy porcję ciasta na patelnię z olejem. Dobrze przygotowane ciasto pozwala smażyć ładne cienkie nierwące się naleśniki. Trening czyni mistrza.
Farsz z piersi kurczaka w sosie słodko-kwaśnym
Filet z kurczaka kroimy w bardzo drobną kostkę lub po prostu rozdrabniamy najlepiej jak umiemy. Im mniejsze kawałki mięsa tym szybciej się usmażą, tym prędzej i dokładniej przenikną smakiem i zapachem dodatków, tym lepiej wkomponują się w naleśnik. Do farszu drobiowego dodałem to, co miałem w lodówce. Na szczęście czasy akademickie są tylko wspomnieniem. Miłym wspomnieniem tylko dlatego, że miło wspomina się młodość bez względu na ówczesny ustrój państwa i stan gospodarki. W lodówce znalazłem śliwki, paprykę słodką, cytrynę, cebulę i por. Sos słodko-kwaśny najprościej uzyskamy z połączenia miodu i soku z cytryny. Śliwka też ma w tym swój udział. Miód rozcieńczamy niewielką ilością gorącej wody, do której dodajemy sok z cytryny oraz przyprawy. Już w tej postaci musi nam smakować i… musi być wyraźnie słodko-kwaśny. Paprykę, por, cebulę oraz śliwki dodałem z wyboru. Prawdopodobnie dodałbym nieco soku z pomarańczy, gdybym w lodówce znalazł ów sok lub pomarańczę.
Naleśniki z kurczakiem i warzywami na słodko-kwaśno
Przygotowanie posiłku w tej postaci proponuję zacząć od usmażenia naleśników. Kurczak mocno rozdrobniony z odrobiną warzyw nie będzie smażył się długo. Farsz z kurczaka powinien być gotowy po 15-20 minutach. Najpierw smażymy mięso. Potem dodajemy warzywa i owoce. Uzupełniamy sosem przygotowanym z miodu, wody i soku cytrynowego z przyprawami. To naprawdę szybkie danie. Warzywa drobno posiekane szybko zmiękną. Najlepsze są tylko nieco miękkie, zatem ich pobyt na ogniu musi być krótki. W trakcie smażenia kurczaka naleśniki ostygną, ale nie wszyscy lubią dania parzące usta lub choćby dłonie.
Dlaczego śmietana? Bo lubię. Czosnek? Fakt. Dodałem dwa ząbki (wyciśnięte w maszynce/zgniatarce) do posiekanego kurczaka przed smażeniem. Przyprawy do mięsa w postaci gotowej mieszanki. Oczywiście kurkuma – dodaję ją do każdego mięsa i większości zup. Kurkuma jest bardzo zdrowa! Zwijanie ruloników bądź kopertek pozostawiam do indywidualnego wyboru. Spożywanie posiłków – moim zdaniem – należy do czynności intymnych, zatem każdy niech spożywa tak, aby się najeść, nie napaskudzić na stole i nie zniechęcić innych. 🙂 Innymi słowy: róbta co chceta, ino… uważajta, co robita! SMACZNEGO!