Wiejskie wakacje. Motylem jestem…
Coroczne wiejskie wakacje dobiegają końca. Ciężko będzie przestawić się na tryb miejski. Mimo cykliczności żadnego sposobu na łagodne przejście z trybu wiejskiego w miejski wypracować mnie się nie udało. Odbywa się to zawsze na zasadzie terapii szokowej. Porównałbym to do zanurzenia stopy w lodowatej wodzie zimą lub w gorącej wodzie latem. Niestety, powakacyjny wstrząs z upływem lat dociera do mnie z coraz większym impetem. Wiejskie wakacje sprawiają, że chwilowo motylem jestem… 🙂 Chwilo trwaj!
Kwiaty, kwiaty, kwiaty… i stada motyli. Upragniona lekkość wiejskiego bytu. Bardzo znośna! 🙂 W promieniach słońca kolory atakują wzrok z większą siłą. W promieniach słońca kolory są… bardziej kolorowe. 🙂
Żabi szyk
Obserwując jak zwykle pobliską przyrodę, w tym roku dostrzegam znacznie większą ilość żab. O inwazji mówić nie wypada, ale naprawdę spotykam je wszędzie. Niestety, większość z nich do zdjęć pozować nie chce. Upały skutecznie zniechęcają mnie do jakiejkolwiek raptowności. Tego o żabach powiedzieć się nie da. Uganianie się za żabami z aparatem w ręku? W tym ukropie? No, weź… 🙂
Kilkanaście dni temu wykopałem dołek. Po co, po co… Do wyszorowania kociołka potrzebowałem nieco żwiru. Teraz muszę czekać aż żabie towarzystwo się gdzieś łaskawie wyniesie. Żar z nieba, więc póki co w dołku o wymiarach 50x50x50 naliczyłem żab sześć. Rodzinka ropuch i rodzinka… innego gatunku. Ropuchy wskazałem strzałkami. Żabę w tym środowisku dostrzec trudno.
Na rabarbarze rządzą pluskwiaki. Najwidoczniej nie mają ani konkurencji, ani naturalnych wrogów. W łańcuchu pokarmowym jedno ogniwo w tym sezonie się wyłamało. Człowiek o rabarbarze zapomniał. 🙂 Szczerze? Rabarbar kupiłem we wsi. Ten mój taki ładny, że żal było…
Wiejskie wakacje
Wakacje na wsi to po pierwsze zupełnie inna dieta. Szczerze mówiąc nie wynika to z jakiegoś przemyślanego podejścia do odżywiania się latem. Prawda jest banalna. Najczęściej nikt do tego nie chce się przyznać. O co chodzi? Wakacje. Urlop. Lato. Upały. Komu by się chciało sterczeć w kuchni przy garach? Z grilowaniem też nikt nie przesadza. Jak często można mieć ochotę na pieczoną kiełbasę? Karkówka? Skrzydełka? Ile można? Nawet kociołek żeliwny w ciągu bez mała trzech tygodni w użyciu był raptem dwa razy. Goście na wsi się pojawili w liczbie 25 osób, więc… gulasz wieprzowy z ponad 3 kg karkówki w kociołku żeliwnym przygotować najprościej. Nie tracimy kontaktu z przybyłymi, bo kociołek robi się opodal. A gulasz wieprzowy z kociołka? Pychota! Polecam. Przepis podam w kolejnym wpisie. Poszukaj w dziale SMAKI. Nie wszystkie przepisy są wiejskie, ale wszystkie są moje.
Dlatego na wsi latem popularne są obiadki proste, szybkie i głównie warzywno-owocowo-warzywne. 😀 Oczywiście nie chodzi o pośpieszne ich zjadanie. Szybkie potrawy (posiłki) to takie, których przygotowanie zajmuje absolutne minimum cennego wakacyjnego czasu na wsi. Ale żeby nikt nie myślał, że tegoroczne wiejskie wakacje to jedno wielkie leniuchowanie! Nic podobnego. O tym w innym wpisie. Pracy było jak zwykle dość. Praca fizyczna mnie relaksuje.
Bez ogródek
Pamiętam naszą ulubioną zabawę w dzieciństwie. Chodziło w niej o to, kto zje najwięcej jabłek papierówek bez dotykania rękoma owoców i drzewka. Jabłka papierówki w dziadkowym ogrodzie rosły na jabłoni, której gałęzie, obciążone owocami, zwisały nisko nad ziemią. Dla niesfornej dzieciarni warunki do psocenia idealne. Konkurs nie trwał zwykle długo. Dziadek szybko wkraczał z laską… sprawiedliwości. Coś tam krzyczał. Chyba… bez ogródek. Nie, nie! Dziadek nie przeklinał. Miał swoje siarczyste “wy, psiejuchy”. I to wystarczało. Druga część zabawy była bardziej dynamiczna. Trzeba było w niej udowodnić, że 6-letni wnuczek między drzewami porusza się znacznie szybciej niż goniący go dziadek.. 🙂
Oczywiście dziadek wnusiom krzywdy i tak by nie zrobił. Ot, wszyscy mieli ubaw. A dziadzio tym sposobem mógł przez chwilę nieco się poruszać. Dla zdrowia. Nogi się rozruszały, płuca nabrały oddechu… Ręce też, bo zwykł laską wymachiwać srogo. 😀 Papierówki w wiejskich ogrodach nadal są popularne. Koszyk tegorocznych sprezentowali nam znajomi. Kompocik był pyszny. A dżemik jaki smaczny!
Wakacje pod śliwą
Natomiast w naszym ogrodzie w tym roku szaleje śliwa renkloda. Ubiegłego lata naliczyłem… 6 śliwek. 😀 W tym roku dopilnowaliśmy (wiosenne opryski zrobione na czas) i teraz drzewo dosłownie ugina się pod naporem owoców. Urodzaj, jak nigdy dotąd! No i mamy wiejskie wakacje pod… śliwą. Super!
Śliwa w tym roku ilością owoców naprawdę nas zaskoczyła. Widok robi wrażenie. Większość gałęzi wymagała podparcia. Powideł z renklody się nie robi, zatem jedynie kompoty, dżemy i… do ciasta. Oczywiście świeże owoce jemy na wsi garściami. Będzie dużo owoców na rozdanie. Rodzina i znajomi już się cieszą. 🙂
Wikt i opierunek – wiejskie all inclusive
Grecja, Turcja, Egipt… Ba! Nawet Amazonia. Przereklamowane. 😉 Uwielbiam wakacje na wsi. Na wsi polskiej. W mojej wsi. POLECAM. Tak. Łatwo powiedzieć, bo kilkanaście lat temu pobudowałem tu dom letni. Ale zawsze jest jakieś wyjście. Nie wiesz co, jak i gdzie? Przejrzyj liczne oferty agroturystyczne. Agroturystyka w tym wieku jest bardzo popularna. Przypomnij sobie. Może masz rodzinę na wsi? Może jacyś znajomi, których warto odwiedzić, mieszkają na wsi właśnie? Wiejskie kontakty są cenne! 😉
Wiejskie wakacje? Zatem teraz na rowerki i jazda: do wsi, po wsi, wokół wsi, pośród pól i lasów… Nad jeziorko! Wy-po-czy-wa-my! Jeszcze tydzień. 🙂 Słucham? Na obiad? Zupa była. Ogórkowa zupa z tegorocznych kiszonych. Py-chot-ka! Oczywiście, jeśli zupa ogórkowa to tylko na wieprzowych żeberkach. 😀
PS. Wiejskie wakacje uwielbiam, ale z tą Amazonią to jednak przesadziłem. 😀 Jasne, że tam to bym jednak być chciał. Rok, pół roku, choć… miesiąc. 🙂
Ależ to się przyjemnie czyta. Bardzo, bardzo się cieszę, że odkryłam Pana bloga! Dziękuję za ten piękny opis polskiej wsi i za życiowa inspirację odnośnie wyboru – wieś czy miasto. Po prostu zacznę zbierać do dwóch skarbonek! 🙂
Szanowna Pani Olu! Do dwóch skarbonek? A to marzą się Pani aż dwa domy na wsi? Ot, zachłanna – uśmiecham się. Serdecznie życzę spełnienia marzeń o domu na wsi. Co prawda współcześnie wieś nie zaczyna się już zaraz za miastem. Często ciężko ustalić, gdzie to miasto się tak naprawdę kończy. Najczęściej trzeba trochę pobłądzić poszukać w dalszej okolicy… Wszelako kto szuka ten znajduje. Wszyscy mamy jakieś swoje potrzeby. W większości mamy je podobne. Niektóre wymagają jednak rozbudzenia.
Dziękuję za miłe słowo! Mam nadzieję, że nie tylko ten tekst czytało się Pani przyjemnie. Pozdrawiam serdecznie, Piotr