Drzwiczki kominkowe w piecu kaflowym
Przed zamówieniem drzwiczek kominkowych (lewych albo prawych – też warto się zastanowić) musimy ustalić ich optymalny wymiar. Chcemy widzieć płomienie. Piec (kominek kaflowy, pieco-kominek) nie będzie szczególnie mały ani wyjątkowo wielki. Te drzwiczki kominkowe muszą jakoś się zgrabnie komponować z bryłą pieca. Są też względy konstrukcyjne, które należy uwzględnić. O tym rozmawiamy ze zdunem.
Drzwiczki kominkowe
Jeśli mamy wyliczony optymalny wymiar dla szyby (a dokładniej mówiąc – dla otworu, który szyba zakryje, bo sama szyba będzie nieco większa, musi bowiem dociskać szczeliwo, czyli uszczelniający żaroodporny sznur grafitowy), musimy doliczyć 3 cm (szerokość ramy drzwiczek uchylnych) plus kolejne 3 cm szerokość kołnierza ramy zewnętrznej, w której drzwiczki z szybą są zamontowane (to, co zakryje nieco kafle). Wymiarem montażowym drzwiczek będzie szerokość otworu okna +3 cm i wysokość otworu okna + 3 cm.
W tym przypadku zewnętrzna bryła paleniska to trzy rzędy kafli po 4 w każdym. W środku powstaje i tak bardzo duża przestrzeń paleniska, w której swobodnie mieści się szczapa dł. 40-50 cm, szer. 30cm i promieniu 20 cm. Albo… jakoś tak. 😉 Pozostaje nadal przestrzeń ok. 15-20 cm do szyby, bo wymusza to przekrój poziomy paleniska. Oczywiście materiałem spajającym wszystko jest glina, więc tak pokaźną szczapę należy układać z czuciem. I w tym przypadku nie da się jej włożyć bocznymi drzwiczkami, bo jednak, mimo że te przedwojenne (lub starsze) mają otwór spory, nie jest aż tak duży. Taki klocek załadujemy używając tylko drzwiczek przednich. Wcześniej należy domknąć drzwiczki boczne, bo ew. dymek nas zdziwi.
Ogień, dym i popiół
Drzwiczki popielnikowe służą również jako regulator dopływu powietrza. Uchylone dają spory cug. Zamknięte pozwalają drewnu palić się wolno. Umiejętna regulacja dopływu powietrza spod paleniska, czyli poprzez otwór popielnika, w połączeniu z regulacją dopływu powietrza przez malutką regulowaną szczelinę na drzwiach przednich (suwak u dołu) pozwala sprawnie rozpalić ogień a później kontrolować szybkość spalania drewna. Na noc najlepiej pozakręcać drzwiczki boczne (lekko dokręcić śruby) a w drzwiczkach przednich zostawić nieco odsuniętą zasuwkę. Piec się tak szybko nie wyziębi. Jeśli cug w kominie jest dobry, piec nagrzany, drewno suche a pogoda sprzyjająca – nic się nie będzie działo. Duża sucha szczapa dębowa będzie się smażyć do rana. A od rana? A od rana znów palimy, bo chcemy mieć ciepło i chcemy palić w pieco-kominku ekonomicznie.
Nie wolno montować żadnych regulatorów przepływu dymu z pieco-kominka do komina! Mowa o pomysłach, aby zastosować rurę z szybrem. Jeśli ciekawi Cię, dlaczego nie wolno, zapytaj kominiarza. I tak przed realizacją projektu z kominiarzem kontakt jest nieodzowny. Nie mam na myśli kontaktu telefonicznego, lecz wizytę kominiarza, aby mógł m.in. ocenić stan techniczny przewodu kominowego.
Drzwiczki kominkowe w piecu kaflowym
Piecowe drzwiczki boczne są niezastąpione w przypadku częstego dokładania do paleniska. Nie nagrzewają się tak mocno jak drzwiczki przednie. Ekran ogniowy, czyli dodatkowe skrzydło drzwiczek (te wewnętrzne, te brzydkie) bierze na siebie znaczną część temperatury. To ten ekran najczęściej po latach może się nawet wygiąć lub pojawi się jakieś pęknięcie. Ale jest wymienny. Poza tym 100-letni staruszek przeżył swoje to i obaw nie ma, że nagle coś mu się stanie. Dawne materiały są naprawdę dobre. Stara poczciwa stal. Konstrukcje przemyślane, sprawdzone, wzmocnione, dokładne. No i przecież nie palimy węglem.
Napisałem, że nie nagrzewają się aż tak, ale to żeliwo, więc nagrzeje się na pewno. I poparzyć też się można. Dlatego w starych piecach często spotykamy dodatkowe drzwiczki kominkowe ażurowe (ozdobne, parawanowe niejako, chroniące dostępu do rozgrzanych części oraz stanowiące bezsprzeczną zwykle ozdobę).
Kiedyś mistrzowie odlewnictwa sprawdzali dokładność i szczelność drzwiczek żeliwnych zakręcając je i wlewając do ramy wodę. Ani kropla nie miała prawa wypłynąć czy choćby kapnąć. Wszystko dokładnie spasowane. A teraz?
Otwór boczny 20x20cm pozwala doładować palenisko sporymi kawałkami drewna. Rozwiązanie dla kobiet idealne. Większe okazy trzeba ładować z przodu. Klamka drzwiczek przednich jest gorąca, ale kto komu każe łapać ją gołą dłonią. Poza tym – wiadomo – męstwo zwycięży! Lub – co popieram – nieco sprytu i roztropności. Męstwem wykazać się można przy rozładunku i układaniu opału. Plecki zabolą… Oj… Straszne? To może jednak w domu tylko kaloryferki?
Rozpalamy piec kaflowy
Piec kominkowy rozpalamy korzystając z drzwiczek przednich. Duży otwór, więc można ułożyć ładny kopczyk z drewienek. Tak. Otwór o tych wymiarach jest nadal duży. Kopczyk – czyli najprzód parę zwitków papieru, następnie nieco malutkich suchych drewienek, na nich kilka znów nieco większych, zwieńczyć kopczyk kolejnymi większymi. Podpalamy papier, zamykamy drzwiczki i uchylamy nieco drzwiczki popielnika (te dolne boczne). Ogień musi się zapalić. Kilka prób i zostaniemy mistrzami rozpalania pieca bez stosowania kostek do rozpalania.
Kolejne większe kawałki drewna dokładamy do paleniska korzystając z drzwiczek bocznych. Nie będzie się wydostawał dym, który zwykle na początku palenia w piecu pojawić się może, bo palenisko i kanały dymowe nie są jeszcze rozgrzane optymalnie. Gdy temperatura w piecu jest właściwa można już korzystać z drzwiczek przednich, ale zawsze należy uprzednio domknąć popielnik. No i nie robimy tego gwałtownie. Chyba, że lubimy żar na twarzy lub/i dym w oczach. 😉 Kilka prób rozpalania ognia w piecu kaflowym i sami się przekonamy, co kiedy i jak robić.
I jeśli już wspomniałem, to powtórzę: w świeżo postawionym piecu kaflowym przez pierwszy tydzień tylko nieco przepalamy. Te wiadra zużytej do gliny wody muszą gdzieś stopniowo odparować. W razie wątpliwości wypytać zduna, jak długo piec rozpalać.
Format 4K
Nie, nie! Spokojnie. Nie będzie o telewizorach ;D Kamienica – kominek – komin – kominiarz. Do pieców kaflowych (pieco-kominków) w kamienicach jeszcze wrócę, bo jest parę ważnych spraw, o których warto wiedzieć. Zatem zaczynam wątek, aby nie zapomnieć. Poza tym w jednym z listów ktoś zapytał, czy nie mogę znacznie krócej i tak w punktach, więc na dzisiaj kończę, bo się znów zapędziłem. A czy mogę krócej i w punktach? Mogę, ale byłoby chyba nudno. Przepraszam.
Papier drewko i… podpalamy jednocześnie popełniając największy, powtarzany od pokoleń błąd, powodujący i dymienie i utratę ciepła.
Witam serdecznie. Panie Marku, a gdyby pan zechciał rozwinąć ten wątek…
W mieście chrustu na rozpałkę nikt nie zbiera. Piec stoi w mieście. Na wsi tylko ja się w to bawię. Co roku odkładam drobnicę gałęziową, gdy podcinam krzewy i in. Chrust z brzózek jest najlepszy. Po zimie spada sporo suchych gałęzi. 😀
Ale pęczek chrusty też zadymi. Nie ma rady. Dym z kartki pomiętego papieru użytej do rozpalenia stosiku suchych drewienek jest tak znikomy, że naprawdę nie ma o czym… 🙂 Suche drewno to takie sezonowane 2-3 lata pod dachem wiaty zwanej drewutnią. Zawsze przygotowuję różnej grubości porcje do rozpalania.
W piecokominku kaflowych wykonanym metodą zduńską, czyli takim tradycyjnym piecu kaflowym z gliny, w którym jedynym możliwym paliwem jest drewno (suche, liściaste), podczas rozpalania i potem palenia należy utrzymywać przepływ powietrza, aby wsad drewna palił się żywym ogniem. Duszenie czy dławienie (nie wiem, jak to adekwatnie nazwać) ognia powoduje zwykle właśnie intensywne dymienie, brak płomienia, co prowadzi zwykle do zaniku procesu spalania. Nie chcemy brudzić przewodów kominowych, więc unikamy “smażenia” drewna. Płomień lubi dopływ powierza.
Proszę nie porównywać tej sytuacji do pieca kaflowego z paleniskiem zamkniętym, w którym paliwem jest węgiel. Tam oczywiście po rozpaleniu ognia i wstępnym nagrzaniu komory i pieca, dokłada się opału (węgla) i szczelnie zamyka się wszystko, aby spaleniu uległy również i gazy. To nie ta bajka.
Piecokominek, ponieważ ma przednie drzwiczki typowo kominkowe z szybą (stąd w nazwie “kominek”), nie jest piecem z zamkniętą komorą spalania. Nie można w nim palić węglem.
Co do utraty ciepła. Palę w nim już ładnych parę lat. Ostatni wsad drewna robię zwykle nieco przed północą. Gdy spory kawał drewna (zwykle dębina bez kory lub buczyna) rozpalony jest do czerwoności, zamykam boczne drzwiczki (zwykle nieco uchylone są tylko te od popielnika) i zasuwam otwór wentylacji w drzwiczkach przednich (pozostaje minimalny przepływ powietrza). Piec o poranku nadal jest dość ciepły lub nawet gorący. To zależy do temperatury na zewnątrz. Oczywiście przez noc wychładza się, ale to przecież normalne. Bywa, że o godz. 9 rano nadal w palenisku jest żar.
Czekam jednak na rozwinięcie tematu, bo być może coś źle zrozumiałem.
Pozdrawiam serdecznie.
Czytam blog i jestem pod wrażeniem, rzadko spotykana tak wiedza wszechstronna. Pomocny dla wszystkich. Artykuły będę polecała, a tym czasem wrzucam swoje drzwiczki piecowe xxxxxxxxxx
Droga Pani Lauro. Jeśli byłyby to żeliwne drzwiczki piecowe, które wykonała pani sama, tzn. pochwaliła się umiejętnością z zakresu odlewnictwa żeliwnego, chętnie bym opublikował dzieło pani rąk własnych w dziale ZRÓB TO SAM. 🙂