Dziennik z budowy. Blaszak Zero Waste?
Trochę dzisiaj wytchnienia, więc najwyższy czas zdać kolejną relację z placu budowy. Wszystkie formalności dopięte na ostatni guzik. W ostatnim czasie w Starostwie Powiatowym odebrałem zarejestrowany i ostemplowany dziennik budowy. Przed tygodniem złożyłem stosowne zawiadomienie o planowanym terminie rozpoczęcia robót budowlanych. Od dnia złożenia zawiadomienia musi minąć co najmniej 7 dni, aby swoją pracę mógł wykonać geodeta, co musi być odnotowane w dzienniku. Wszystko wskazuje na to, że w pierwszym tygodniu grudnia prace budowlane wreszcie będą rozpoczęte. Dzisiaj kilka kolejna porcja informacji dla zainteresowanych budową domu w przyszłości. Pierwszą konstrukcją, która pojawia się na działce budowlanej, zwykle jest garaż blaszany popularnie zwany blaszakiem. Czy tymczasowy garaż jest potrzebny? Blaszany garaż kupować nowy czy szukać używanego?
Garaż blaszany? O, rany!
Przez pewien czas myślałem, że nie będę musiał kupować blaszaka, zwłaszcza w wersji mocno używanej, bo blaszaki są po prostu okropne. Zdania były podzielone, ale wielu podpowiadało, że budowa bez blaszaka obejść się może. Zbędny wydatek, zawalidroga i kłopot w przyszłości ze znalezieniem dla niego odpowiedniego miejsca, jeśli będzie decyzja, że ma już pozostać na terenie działki. Nieliczne oferty sprzedaży używanego blaszaka znikały z ogłoszeń nim zdołałem zareagować. Okazuje się, że używany blaszak jest hitem sprzedażowym. Podobnym hitem są używane zbiorniki na wodę o poj. 1000 litrów od firmy je produkującej popularnie nazywane mauserami. Po miesiącu polowania na używany poddałem się i zamówiłem garaż blaszany u producenta. Napotkałem bezlik ofert z dostawą i montażem, więc na jedną z nich się skusiłem. Początkowo chciałem kupić garaż blaszany o wymiarach 3x3m. Cenowo różnice okazały się być niewielkie, więc ostatecznie kupiłem garaż II gatunku o wymiarach 3x5m. Jak szaleć to szaleć. 🙂
Do zakupu blaszaka zachęcił mnie szef ekipy budowlanej. W niewybrednych słowach przekonał mnie, że nawet 15 m2 to wcale nie tak dużo, gdy trzeba będzie gdzieś przechować cenne materiały i niektóry sprzęt… Warunki pogodowe zmienne są, bywają planowe i nieplanowe przestoje… Wiadomo. Dach na budynku w obecnych realiach rynkowych pojawić się może dopiero wiosną. Przed świętami liczę na stan zerowy. Stan surowy zamknięty? Materiały… Hm… W kwietniu 2022? Doszedłem do wniosku, że garaż blaszany na moim placu budowy raczej być powinien. Wiem, że w przyszłości problemów z pozbyciem się go nie będzie. Chętny zawsze się znajdzie, bo większość inwestorów szuka każdej oszczędności. Z drugiej ręki kupują zwłaszcza ci, którzy mają własny transport i liczne ręce chętnych do pomocy. Mnie naglił także czas, więc wybrałem wariant, który nie wymagał ode mnie angażowania się w transport i montaż.
Garaż blaszany – sejf czy skrytka?
Szczerze wyznam, że nie robiłem rozpoznania, czyli nie szukałem egzemplarza pokazowego, nie wypytywałem i zbyt intensywnie nie wczytywałem się w opisy techniczne. Blaszak to blaszak. Skoro konstrukcja ze stali i blachy jest nazywana garażem i takie jest jej podstawowe przeznaczenie… Hm. Uznałem, że nie będę tracił czasu na zaznajamianie się z jej detalami. Zamknięcie na klucz, dwa fabryczne mocowania dla zabezpieczenia drzwi dwiema kłódkami, wytrzymały dach z odpowiednim kątem nachylenia… Śnieg czy deszcz… Jestem spokojny. Trochę kłopotu sprawiło mi przygotowanie podłoża, czyli wypoziomowanie stosownej ilości bloczków betonowych, ale… metodą prób i błędów w końcu jakoś sobie sam poradziłem. Nieznaczną część porozbiórkowego gruzu przezornie pozostawiłem do między innymi takiego wykorzystania. Stare pouszkadzane bloczki do budowy domu się nie nadają, ale trochę gruzu na budowie przydać się może.
Pewnie ktoś zapyta, jaki to problem rozstawić i wypoziomować 6-8 betonowych bloczków? Ba! Wielkiego problemy z wypoziomowaniem by nie było, gdyby teren, w miejscu, w którym garaż blaszany postanowiłem posadowić, był w miarę równy oraz… gdyby w gruncie nie tkwiła pajęczyna grubych korzeni. Najpewniej dłuższa poziomica też ułatwiłaby mi zadanie, ale to nie poziomica doprowadziła mnie do szewskiej pasji… 🙂 Teraz już wiem, że w przyszłości w tej części działki grunt pozostanie nietknięty lub konieczna będzie interwencja frezarką do usuwania resztek korzeni. Podczas przygotowywania wykopu pod fundament koparka prawdę powie. 🙂
Szpadlem wiele zdziałać się nie uda. Hm. Chyba, że ma się nadmiar czasu, siły i sklep ze szpadlami za płotem. 🙂 Nawet tak banalnego zadania nie warto zostawiać sobie na ostatnią chwilę. Co prawda tym miała zająć się ekipa budowlana, ale, jak to zwykle bywa, skończyło się na deklaracji: – Panie Piotrze, spokojnie, my to przygotujemy, wypoziomujemy… We wtorek miła pani oznajmiła, że dostawę garażu zaplanowano na piątek na godz. 6.00 rano… Yhm! My to przygotujemy… Co było robić? W czwartek szef ekipy oznajmił, że ten garaż blaszany niech postawią gdzie bądź, bo on w piątek rano musi zrobić testy (covid), a garaż i tak trzeba będzie przestawić, więc… Słowem spokojnie, bez nerwów… Pewnie, że bez nerwów. Jakie nerwy? Bo garaż blaszany przywieźli? 😀
Garaż blaszany– nowy czy używany?
Zamówiłem nowy garaż blaszany w tzw. gatunku drugim, bowiem miła pani zapewniała, że drugi gatunek od pierwszego różni jedynie kilka detali. Miały to być nieznaczne i nieliczne przebarwienia, wgniecenia w blasze i drobne niedoskonałości w estetyce wykonania. Konstrukcja garażu blaszanego popularnie zwanego blaszakiem w każdej wersji gatunkowej jest taka sama. W ofercie był pierwszy, drugi i trzeci gatunek. Ceny były różne, ale… różnice bez szaleństw. Ciekawe czy mają swój black friday albo jakiś black weeks? 😀 Nie sprawdzałem. Garaż blaszany z przeznaczeniem na budowę nie musi być ładny. Z tym się zgodzę. Ładny czy brzydki to kwestia gustu, prawda?
Ważną informacją jest to, że trzeci gatunek oprócz cech gatunku drugiego mógł być np. wielokolorowy lub/i mieć boki z blachy o różnych wytłoczeniach, itd. Słowem gatunek trzeci to zlepek wszystkiego, z czego dana firma garaże produkuje, ale co w toku produkcji ktoś uszkodził, źle wytłoczył, źle przyciął, itp. Nowe garaże blaszane w czwartym gatunku już nie występują. Szkoda. Najwidoczniej brakuje odpowiednich elementów, aby taką kategorię stworzyć. To także dowód, że po wyprodukowania blaszaków drugiego i trzeciego gatunku, fabryczne magazyny są już wyczyszczone. Stuprocentowy brak odpadów. Zero Waste! Re-we-la-cja. 😉
Wytentegowałem, że czwarty gatunek to garaż trzeciego gatunku, tyle że kupiony z drugiej ręki. Dzisiaj nie wydaje mnie się to zbyt logiczne, choć ta teoria w znacznej części kupy się trzymała. Garaż blaszany z drugiej ręki, kupiony jako gatunek pierwszy, zazwyczaj nosi znamiona użytkowania, więc będzie miał widoczne wgniecenia, być może jakieś rysy, odbarwienia… Na budowie wszystko jest możliwe, poza tym wszystko się zużywa, więc taki blaszak też. Kłopot pojawił się, gdy zobaczyłem swój nowy blaszak kupiony jako nowy gatunek drugi. Logiczne podwaliny mojej teorii legły w gruzach. Dostarczono mi garaż, którego gatunek określiłem jako drugi i pół. W pierwszej chwili byłem zadowolony, bo zobaczyłem piękny blaszak o idealnie, fabrycznie dopasowanych cechach gatunku drugiego. Słowem garaż blaszany istna pierwsza klasa, bo klasa druga w całej okazałości. Czar prysł, gdy ekipa zaczęła montować blachy na dach. Dach okazał się być w kolorze… zielonym. 😀
Blaszaki i Górle
Trochę się naigrywam, ale gdyby nie fakt, że ekipa zamówiony garaż blaszany zamontowała sprawnie oraz że w niedalekiej przyszłości i tak przeznaczony będzie do sprzedaży, że to tylko tymczasowy schowek budowlany, pewnie bym poprosił o zabranie tego czegoś z moich oczu, bo zamówiony gatunek drugi w trakcie zamawiania opisano mi nieco inaczej. Tak czy owak jestem pod wrażeniem pomysłowości i zaradności producentów. Choć system pośredników obejmuje cały kraj, to prawie wszystkie ogłoszenia prowadzą do firm ulokowanych w okolicach Krakowa. Okazuje się, że w produkcji garaży blaszanych wyspecjalizowała się Małopolska.
Garaż blaszany nie stanowi jakiejś szczególnej bariery dla złodzieja. Zastosowaną blachę można przeciąć siekierą lub jakimkolwiek stalowym ostrzem. W konstrukcji wykorzystano kątowniki, do których blachę przytwierdzono nielicznymi nitami. Kształtowniki pojawiają się tylko jako elementy konstrukcji dachu oraz wykonano z nich ramę drzwi. Konstrukcja nie stanowią jakiejś szczególnej bariery dla zwykłej brechy, łomu czy solidniejszego stalowego płaskownika. Wedrzeć się do takiego garażu można bez większego wysiłku, zatem budowlany garaż blaszany nie można uznać za pomieszczenie bezpieczne. Jest bezpieczny, bo zapewnia ochronę przed niektórymi warunkami atmosferycznymi. Niektórymi. Właśnie…
Garaż blaszany na budowie
Blaszak na budowie być musi lub być powinien, bo na pewno przydać się może. Cokolwiek krytycznego napisałbym o konstrukcji i tak muszę przyznać, że blaszak na placu budowy nie ma pełnić roli sejfu. Kradzież cennych materiałów, w tym elementów konstrukcji domu (kominów, rur, stali…) zdarzyć się może. Deweloperzy plac budowy okalają ogrodzeniem, montują kamery, oświetlenie, a nocą starannie zabezpieczony teren dozoruje pan z pieskiem. W przypadku budowy domu jednorodzinnego my musimy liczyć czujność sąsiadów. Dobrze jest żyć z nimi dobrze od samego początku. Jeśli plac budowy znajduje się w szczery polu, pod lasem, bez sąsiedztwa, niezbędny będzie stały dozór zwłaszcza nocą. Skoro z pastwisk znikają całe stada krów, może się okazać się, że niedopilnowany plac budowy z nagromadzonymi materiałami pewnej nocy opustoszeje. Straty mogą być znaczne.
Tak więc blaszak sejfem nie jest, ale i tak w wielu sytuacjach okaże się niezastąpiony. Wrota zamykane na klucz i dwie kłódki nie stanowią bariery nie do pokonania. Decydując się na garaż blaszany musimy skupić się na bezpieczeństwie innych, którym nasz blaszak może zagrażać. O co chodzi? Już wyjaśniam.
Garaż blaszany wyprodukowany jest z dość lekkich materiałów. I to lekko mówiąc. 🙂 Blaszak o wymiarach 3x5m jest naprawdę konstrukcją lekką. Przyglądając się ekipie montażowej zrozumiałem, że kłopoty w transporcie sprawiają jedynie gabaryty poszczególnych elementów. Blacha jest wyjątkowo cienka i nie jest jej dużo. Nic dziwnego, że ekipy budowlane na małych działkach w trakcie budowy blaszak przenoszą z miejsca na miejsce wielokrotnie. Trzech dorosłych mężczyzn zmontowany garaż blaszany w nowe miejsce przeniesie bez problemu. Ta z pozoru zaleta jest jego ogromną wadą! W wielu przypadkach źle umocowany do gruntu blaszak ledwo przeciętny podmuch wiatru przesuwał nawet o kilkadziesiąt centymetrów. Łatwo sobie wyobrazić, co może dziać z blaszakiem przy wiatrach silnych…
Wieją wiatry, wieją…
Znaczne podmuchy wiatru mogą garaż przemieścić na znaczną odległość. I tu żarty się kończą! Dzieje się to gwałtownie i w sposób niekontrolowany! Niepoprawnie przytwierdzony do gruntu blaszak może być przyczyną tragedii. Słyszałem opowieści, jak to podczas wichury przez lata stojący garaż blaszany wylądował u sąsiada na tarasie. Były znaczne straty materialne, na szczęście obyło się bez ofiar. To dlatego zaleca się uprzednie przygotowanie elementów mocujących garaż blaszany i przygotowanie samego podłoża. Pręty zbrojeniowe wbite w ziemię mogą nie być zabezpieczeniem wystarczającym. Kotwy muszą być długie i musi ich być odpowiednia ilość. Niektórzy dodatkowo obciążają dach, kładąc na nim betonowe bloczki. Każdy sposób jest dobry, jeśli sprawia, że garaż blaszany nie podda się podmuchom nawet bardzo silnego wiatru. Oczywiście najbezpieczniejszy jest garaż zamocowany do solidnego fundamentu. Ale to plac budowy, więc miejsce jest tymczasowe.
Kotwy muszą być na tyle solidne, aby garaż nie mógł przemieści się poziomo ani też nie mógł być przez wiatr poderwany. Duża i lekka konstrukcja jest dla wiatru swoistym żaglem. Nie ma znaczenia wówczas ani kształt dachu, ani kąt i kierunek jego nachylenia. Lekka i cienka blacha zerwana z dachu niesiona podmuchem jest śmiercionośna. Mimo że nieco naigrywam się tu z materiałowej oszczędności i producenckiej przebiegłości, mimo wszystko zachęcam do rozpoczęcie planowanej budowy od postawienia blaszaka. Garaż blaszany na budowę nie musi być kupiony ani nowy, ani nowy w drugim gatunku. 🙂 Może to być blaszak kupiony od kogoś, kto swoją budowę już zakończył. Może wypatrzysz w ogłoszeniach? Najważniejsze jest zabezpieczenie samego garażu, aby nie był zagrożeniem dla wszystkiego co jest na zewnątrz!
Zero Waste czy zero skrupułów?
Być może w przyszłości w pobliżu domu pojawi się jakiś budynek gospodarczy. Może coś małego z drewna? Hm. O tym zdecyduję, gdy w nim zamieszkam. Nowy blaszak? Weź… 🙂 Być może przestronny garaż przewidziany w bryle domu sprawdzi się także w roli pomieszczenia gospodarczego? Czas pokaże. Tymczasem garaż blaszany oprócz kotw ustabilizowałem i obciążyłem betonowymi bloczkami. Wewnątrz garażu też! Mam nadzieję, że w tej okolicy tornada nie będzie…
Co do blaszaków “zero waste”… Owszem. Żart. Żartować lubię. Ale poważnie. Jeśli coś jest gatunku drugiego, to jego cena powinna być zdecydowanie niższa niż cena bliźniaka gatunku pierwszego. Zdecydowanie niższa cena to choćby połowa ceny. Na tych gorszych blaszakach “za pół ceny” producenci i tak nadal zarabialiby krocie. Jeśli ja chciałbym ten garaż blaszany sprzedać choćby już jutro, to pewnie musiałbym zadowolić się taką właśnie “połowiczną” ceną. A przecież blaszak jest zupełnie jak… nowy. Jeszcze pachnie nowością. 😀
W kolejnym “dzienniku z budowy” napiszę o moich zmaganiach z wodą i prądem. Woda i prąd na budowie być musi. Jest kilka sposobów zapewnienia odpowiedniej ilości wody oraz dostępu do prądu o odpowiednich parametrach. Nie trzeba się stresować koniecznością budowy tymczasowego przyłącza z tzw. prądem budowlanym. Licząc się z kosztami można skorzystać z innych rozwiązań. O tym w kolejnych artykułach z tego cyklu.
Faktycznie, te współczesne garaże blaszane to jakieś konstrukcje wręcz kartonowe. Produkują coraz gorzej i coraz drożej. Oczywiście niby wszyscy dbają o środowisko, ale przecież im gorszy produkt tym krótszy jego żywot… Im krótszy żywot tym większa produkcja… Więcej śmieci, odpadów… Koszmar.