Jak samodzielnie zbudować płot z drewna?
To zimą najczęściej snujemy plany, jak spędzimy najbliższe wakacje letnie. Może w tym roku do Chorwacji? Może Hiszpania? Nie? Za blisko? To może Indie? Albo na Kubę? Weź… Kuba? Wakacje na grubo, szczególnie dla tych, którym żyć w komunizmie nie było dane. Komunizm pod palmami jest fajny? A może to jest tak, że chcemy się czuć bogatsi wśród biednych… Cy pod palmami, czy z palmą i margaryną, to przecież ten sam komunizm, do którego mnie nie ciągnie. Ale już bez żartów. Część z nas na pewno rozważa, czym zajmie się wiosną w ramach prac przydomowych. Tak więc, jeśli chcemy wiosną lub latem samodzielnie zbudować ogrodzenie z drewna, już czas zacząć się organizować. Szukasz wskazówek, jak zbudować ogrodzenie z drewna? Dobrze trafiłeś!
Jak zbudować ogrodzenie z drewna?
Drewno w tartaku zamówiłem już w marcu. Mój plan przewidywał stawianie ogrodzenia w lipcu. Niestety, tylko wówczas dysponuję odpowiednim czasem, aby to co sobie zimą zaplanuję, móc zrealizować bez pośpiech. I choć przez lata nie planowałem się grodzić, to – o czym wspominałem – kilkukrotna wizyta stada dzików sprawiła, że zdanie zmieniłem.
Przy czym muszę wyjaśnić, że nie chodziło o same dziki. Do dzików nic nie mam. Głównie chodziło o to, co po tych wizytach po sobie zostawiały. Przedziwne zasieki, które w dużym pośpiechu i desperacji postawiłem pewnej, nieco nawet pomogły. Wiosną ślady na drodze i pobliskich polach świadczyły jednak, że stadko nadal w okolicy bytuje. O ile zasieki poczynione wśród okalających teren krzewów i drzew nie rzucały się w oczy (latem pośród gęstych gałęzi i liści wręcz nie było ich widać), o tyle osobliwa barykada na wjeździe była… Hm. Sam się z niej śmiałem. Już wiosną wymagała rozbiórki, bo i dla mnie była skuteczną zaporą.
Nie rób nic na… dziko 🙂
Na dziki i… na dziko? Ot, co może człowiek w desperacji na wsi wymyślić. Prawda, że “cóś pięknego” i… całkiem niedrogo? 😉 Projekt NATURA 2014. Tak,tak… Śmiechy śmiechami a robota stoi. Budowę ogrodzenia z drewna trzeba zaplanować. Nic na dziko. Przypomnę tylko, jak wygląda trawnik wczesną wiosną po wizycie stada dzików. Gdybym miał więcej czasu… Nie. Źle. Gdyby to było wiele lat temu, poszedłbym do lasu, pościnałbym młode pędy leszczyny i z nich zrobił całkiem skuteczne ogrodzenie przeciwko zwierzynie. Gdybym się postarał o młode pędy wierzby… Płot z wikliny upartego dzika pewnie by nie zatrzymał, ale wyglądałby znacznie lepiej niż tak moja konstrukcja widoczna na zdjęciu.
Poniżej świadectwo, jak wygląda teren, po zgrabieniu zrolowanej przez dziki trawy. Te kopce wyrwanej z korzeniami trawy musiałem po prostu zakopać a powstałe ubytki uzupełnić ziemią. Ziemię należało kupić. Na zdjęciach nie widać wszystkich poniszczonych miejsc. Dodam tylko, że ziemi kupiłem 8 m3. Ile to? Dość powiedzieć, że przywieziono ziemię dużym samochodem ciężarowym typu wywrotka. Niby dużo. Rozładunek? Pikuś. Wywrotka. Schody zaczęły się później. Z wygrabionej, poniszczonej trawy powstało 9 kopców. Te dziewięć kopców zniknęło w dziewięciu dołach. Z dziewięciu dołów usypałem jeden mały kopczyk piachu. Piachem wyrównałem ubytki na drodze dojazdowej. Też pikuś? No, nie wiem… 🙂
Ból kręgosłupa
Co potem? Potem była przerwa, albowiem kręgosłup poprosił o wolne. 🙂 Zakupiona ziemia musiała poczekać. Nie ma znaczenia, jak długo trwała przerwa. Ziemię rozsypałem dopiero w następnym podejściu. Dokładnie: rozwiozłem na taczce, rozsypałem łopatą, teren wyrównałem, wygrabiłem, posiałem trawę, zwałowałem, podlałem i… Kilka dni później zadzwoniłem do tartaku. 🙂 Oczywiście nie po to, aby złożyć zamówienie, lecz aby dowiedzieć się, jakie są ceny drewna, kiedy najlepiej zamówić i czy zapewniają transport.
Tamtego lata trawa porosła pięknie. Soczysta. Zielona. Aż się chciało odpalać kosiarkę. Co prawda krecik co rusz przypominał, że tak pięknie za długo nie będzie, ale na jego kopczyki już nauczyłem się patrzeć z lubością. Gorzej, gdyby kret był wielkości choćby warchlaka. 🙂 Depresja murowana.
Nie liczy się pieniądz! Liczy się motywacja
Jak zwykle odbiegłem od tematu. W kolejnej części postaram się już zwięźle o płocie, bramie i furtce. Nie zapomnę podać, jakimi narzędziami powinniśmy dysponować, co i gdzie kupić, aby płot z drewna samodzielnie wykonać w dni kilka. Hm. OK. Kilkanaście. Samodzielnie i w pojedynkę! Tak. To praca dla jednego zdrowego, w miarę silnego mężczyzny. Pomoc zawsze może się przydać, ale naprawdę można to zrobić bez niczyjej pomocy. Najważniejsza jest motywacja. Mnie zmotywowały dziki. 🙂 Okej. Zgoda. Wydatki coroczne na renowację trawnika też były motywujące. Wysiłek fizyczny, związany z tymi pracami, również motywował do zmiany myślenia.
Ta hałda ziemi jakoś tak dziwnie po jej rozrzuceniu zniknęła, że aż trudno było uwierzyć, że na wywrotce było jej tyle. Kolejna zagadka. Odpowiedź na nią też była motywująca. 🙂 Dzik był wrogiem. Ogrodnik to przecież przyjaciel… Dla przypomnienia, jeśli ktoś nie widział z bliska, to, bardzo proszę, dzik wygląda tak:
Ogrodnika już nie spotkałem. Jego szczęście. 🙂 Klika razy natomiast spotkałem dziki. Było to podczas rowerowych przejażdżek leśnymi duktami. Niestety, jakoś nigdy nie pomyślałem o robieniu im zdjęć. Spotkania były zbyt dynamiczne, aby myśleć o czymkolwiek innym niźli o drodze ew. ucieczki. Moje szczęście. 🙂
Jak zbudować ogrodzenie z drewna?
Więcej na temat samodzielnej budowy ogrodzenia z drewna znajdziecie w kolejnych częściach tego cyklu. Jeśli chcesz poznać moje dalsze zmagania z tą materią, skorzystaj z wyszukiwarki, która jest przypięta do górnego menu bloga. Lekturę możesz także rozpocząć od artykułu, w którym podaję wszystkie linki do opublikowanych wpisów w kolejności ich publikowania. Płot z drewna powstał dość szybko, jednak opis moich zmagań to już inna bajka. 😀