Brud na ręczniku po przetarciu kociołka
Witam! Dzięki za wszystkie informacje na temat kociołkowania! Bardzo przydatne i super napisane! Poproszę o jeszcze jedną informację, abym nie miał już żadnych wątpliwości. Kociołek wypaliłem, wyczyściłem piaskiem, było gotowanie obierków i nawet pierwsze kociołkowanie. Wszystko udało się świetnie. Po wysuszeniu i wielokrotnym czyszczeniu, gdy przecieram w środku ściankę misy ręcznikiem papierowym, pojawia się na nim ciemny osad. Czy to normalne w żeliwnym kociołku bez emalii? Wysyłam kilka zdjęć, aby dać obraz opisywanej sytuacji. Czy to, że czysty kociołek brudzi ręcznik papierowy, jest czymś normalnym? Cały czas polecam profil na FB i stronę wiejskomiejski.pl moim znajomym. Świetna robota. Pozdrawiamy serdecznie! Szymon z ekipą
Bardzo się cieszę, że publikowane informacje się przydają. Proszę pamiętać, że kociołek żeliwny jest naczyniem biwakowym, więc raczej nie liczmy, że będzie sterylny i czyściutki niczym strzykawka w ambulatorium. Ale rzecz nie w jego biwakowości… Kociołek brudzi ręcznik papierowy, bo nie da się jego wnętrza tak przygotować, aby było idealnie suche i czyste. W środku powierzchnia wypalonego olejem kociołka żeliwnego zawsze będzie nieco tłusta, bo jest szorstka. Nawet jeśli pogładzimy ją palcem i będziemy mieli wrażenie, że jest gładka, to w istocie gładka i tak nie jest. To przecież nie jest gładkie szkło, stal nierdzewna, czy emalia, które umyjemy płynem do naczyń. Żeliwa nie można myć detergentami.
Kociołek brudzi ręcznik papierowy
Oczywiście zawsze przed użyciem kociołek żeliwny warto przetrzeć czymś czystym (ręczniczkiem do naczyń, serwetkami, ręcznikiem papierowym…). Nie spodziewajmy się, że tym sposobem doprowadzimy wewnętrzną powierzchnię do idealnej czystości. Ręcznik za każdym razem zbierze nieco brudu, bo po wyszorowaniu pisakiem, przepłukaniu wodą i osuszeniu, na powierzchni żeliwa zawsze pozostaje odrobina oleju. i… pyłu. Ten pył to pozostałość piasku, to drobiny wykruszonego nim żeliwa… Hm. Ręcznikiem do naczyń przecierać bym nie próbował, bo potem można nim… oberwać. 😀 Ręczniki papierowe do takiego przetarcia są najwłaściwsze. 2-3 przetarcia czystym ręcznikiem papierowym powinny sprawę załatwić. Jeśli ktoś zamierza zużyć całą rolkę – bardzo proszę. Wycieramy misę kociołka tak długo, póki… nas to nie zmęczy. 😉
Powtórzę, że kociołek żeliwny czyścimy po każdym użyciu. Zawsze. Po wyczyszczeniu cały kociołek należy wysmarować olejem roślinnym. Konserwujemy kociołek żeliwny, mimo że jutro znów zamierzamy go użyć. Tak. Smarujemy kociołek olejem z wykorzystaniem pędzelka lub czystej ściereczki bądź za pomocą zwiniątka z ręcznika papierowego. Najpierw natłuszczamy misę kociołka wewnątrz. Dlaczego? Bo na zewnątrz jest już okopcony, a my nie chcemy tego brudu w środku. Wnętrze kociołka jest powierzchnią roboczą, która ma styczność z potrawą. Wewnętrzna powierzchnia pokrywy to także część robocza. Obie powierzchnie robocze nie powinny być zabrudzone sadzą, więc smarujemy je w pierwszej kolejności. Dopiero potem zabieramy się za wysmarowanie pozostałych powierzchni i elementów. Dlaczego? Bo olej roślinny wymieszany z sadzą bardzo dobrze im służy. Tak. Taki okopcony i tłusty od oleju kociołek żeliwny przetrwa wieki. Oczywiście pod warunkiem, że zadbany o powierzchnie robocze.
Higieny nigdy za wiele
Najsensowniej jest jednak olej na powierzchnie robocze nanosić papierowym ręczniczkiem. Może być zwinięty papier toaletowy. Na biwaku można sobie poradzić wykorzystując do tego celu siano, trawę, liść łopianu… Papier toaletowy lub chusteczka higieniczna też zawsze pod ręką się znajdzie. Mogą być płatki do demakijażu, jeśli w ekipie jest kobieta. Pozostałe elementy i powierzchnie w warunkach domowych można smarować pędzlem, bo taki brudny pędzel wykorzystamy wiele razy. Ja tak najczęściej robię, bo w sezonie zużyłbym pędzli kosz cały. 🙂
Tak więc wyobraźmy sobie, że kociołek żeliwny był zakonserwowany olejem, bo jakiś czas nie był używany. Tak być powinno. Tak być musi! Przed użyciem trzeba go z tego oleju teraz oczyścić. Robimy to piaskiem. Suchym, mokrym… Dowolnie. Opisywałem to wiele razy, więc już teraz skrótowo. Zależnie od stopnia natłuszczenia, być może trzeba będzie wyszorować kociołek piaskiem kilka razy. Sami to ustalamy. Chodzi o to, aby piasek ten stary olej zebrał lub – co bardziej oddaje prawdę – aby olej do drobin piasku przywarł. Ten tłusty piasek usuwamy. Kociołek płuczemy. Wycieramy do sucha. Papierowym ręczniczkiem. Sprawdzamy, czy uzyskany stopień czystości jest już do zaakceptowania. Jak sprawdzamy? Ano oglądamy ręczniczek. Jeśli kociołek brudzi ręcznik papierowy mocno, trzeba wytrzeć go staranniej.
Co brudne a co czyste
Gdybyśmy widzieli, w jakich warunkach górale wytwarzają swoje sery… być może byśmy ich do ust nie wzięli. Nie twierdzę, że warunki higieniczne wołają o pomstę… Ale tam, gdzie ognisko… Naoglądaliśmy się w telewizji, że produkcja przemysłowa żywności odbywa się w warunkach sterylnych, że wszystko lśni, połyskuje… Ludzie w czepkach, rękawicach, kombinezonach… Mucha nie siada. 😀 Nie siada, bo jej nie ma. Ale my nie kociołkujemy na skalę przemysłową. 😉 Ponoć w całym swoim życiu zjadamy 2-3 kg owadów nieświadomi tego (podczas snu, z pokarmem, oddychając…). Co nas nie zabije to nas – uśmiecham się – wzmocni. Jeśli mamy jakieś “opory” względem kociołkowej higieny, trzeba wybrać kociołek powleczony emalią, kociołek stalowy (kociołek traperski) lub miedziany. Każdy z nich ma swoje plusy i minusy. Albo w ogóle nie jadać potraw tak przyrządzanych.
Dzisiaj byłem z moim psem na pobliskim wybiegu. Wczoraj było fajnie. Pełno psów. Fargo się ubawił i wymęczył, że nocą spał jak suseł. Dzisiaj towarzystwo było nie tak liczne. Była pewna Pani z pieskiem o imieniu Pogo. Poguś podbiegł do Fargusia i interesując się jego siusiakiem zaczął go tam lizać. Pani wpadła w histerię. – Poguś! Fe! Zostaw! – krzyczała z przerażeniem. – Poguś, daj spokój, jeszcze się rozchorujesz. – lamentowała wieszcząc tragedię. Reakcja na sam widok psich zachowań… Sprawdzę jutro. Jeśli Pogusia nie będzie, na bank się… rozchorował. Psy. A ludzie? Ciekawe, czy ta Pani kąpie się w jeziorze wśród innych wczasowiczów… 😉 W dzieciństwie na wsi pływaliśmy w bagnie za kajak świńskie korytu mając. Czyste? Brudne! Nie pochorowałem się. Żyję.
Z brudów powstałeś, na błędach się uczysz…
Dziękuje za korespondencję i świetne zdjęcia. Gdzieś o tym już wspominałem, ale w tej ilości kociołkowych tekstów jedno czy dwa zdania mogą Czytelnikowi umknąć. Nie wracam do opublikowanych tekstów, bo bym je poprawiał bez końca. Liczę, że ktoś uprzejmie mnie poinformuje, jeśli gdzieś zauważy błąd lub uzna, że bzdury piszę. Zawsze chętnie odpowiem na każdy e-mail nie tylko dotyczący kociołków. Tak więc ten brud, który zgarniamy ręczniczkiem papierowym trzeba zaliczyć do urody tej zabawy. Co nie znaczy, że kociołka żeliwnego nie warto wycierać starannie po kilka czy kilkanaście razy. Kociołek brudzi ręcznik papierowy… Uznajmy, że chodzi o to, aby to zabrudzenie nie było zbyt intensywne. Mnie udaje się kociołek wyczyścić zwykle dość starannie. Jeśli wytrzemy wnętrze do sucha, pewnie papier przestanie brud zbierać. Trzeba mieć świadomość, że w jakiejś mierze “nieczystości” i tak tam są.
Proszę pamiętać, aby zawsze odstawiać kociołek z natłuszczonym wnętrzem. Nie zostawiamy w nim resztek potrawy. Tego samego dnia czyścimy go i konserwujemy olejem. To jest fajna zabawa, ale dla ludzi, którzy są pracowici, odpowiedzialni, nie nudzą się zabawkami po jednym ich użyciu. Kociołek ma się świecić jak psu… Wiadomo. O ile nie jest traktowany i przechowywany jako naczynie kuchenne! Zakładam, że kociołek żeliwny zimuje w garażu, pomieszczeniu gospodarczym lub piwnicy. Tam jest jego miejsce. Stawiamy go na starej wycieraczce gumowej, aby nie było plam oleju na posadzce. Pokrywa powinna być uniesiona. Najlepiej podłożyć z jednej strony deseczkę lub cokolwiek, co pokrywę nieco uniesie i zapewni dostęp powietrza. To wszystko.
Kociołki żeliwne
W przypadku tego kociołka zakonserwować olejem roślinnym należy wszystkie trzy jego elementy: podstawę z nóżkami, kociołek oraz pokrywę. Nie stawiamy bezpośrednio na kafelkach! Guma, wycieraczka… Może ktoś ma jakieś inne pomysły… Podoba mi się ten kociołek, bo jego pokrywę można wykorzystać jako patelnię do grillowania. Sama podstawa może z kolei służyć do gotowania i smażenia nad ogniskiem z użyciem innych naczyń (w garnku, na patelni, w rondlu, w czajniku). Jeszcze raz dziękuję za korespondencję i materiały.
Pozdrowienia dla całej Ekipy!
PS. Między innymi dlatego warto potrawę odseparować od dna kociołka kilkoma liśćmi kapusty. Potrawa nie przypali się, mięso nie przywrze do dna… Temperatura, grawitacja… Wszystko co zbędne jest na dnie. Ta kapucha jest do wywalenia. Płynów z dna nie kosztować, bo przecież co najlepsze jest… na wierzchu. Folii aluminiowej nie polecam, bo się rwie i, w ferworze podawania i konsumpcji dania, jej skrawek może powędrować do żołądka… Gdy myślę o kociołkowaniu zawsze sprawdzam, czy w lodówce mam główkę świeżej kapusty. W warzywniaku kilka liści kapusty można dostać za darmo… Na biwaku? Liście łopianu… Na trawienie znakomite. Tak, tak… To także taki biwakowy papier toaletowy. Już przed wiekami znano jego różnoraką przydatność. Potrzeba matką wynalazku. Tu dosłownie. 😉 😀