Jak konserwować żeliwne kociołki emaliowane?
Witam. Widziałem, że na stronie udzielił Pan wskazówek, jak wypalać naczynia żeliwne. Chcę zakupić garnek żeliwny. Mam kilka pytań. Czy pokrywkę też smarować olejem od wewnętrznej strony? Jak długo powinno trwać dwukrotne wypalanie w piekarniku? Na sucho i potem z olejem? Czy na przykład kociołek węgierski żeliwny (przesyłam link do produktu), który jest emaliowany w środku, to za każdym razem przed i za każdym razem po użyciu myć wodą z piaskiem? I tę pokrywkę żeliwną też? Bo odstawiając na dłuższy czas, to wiadomo, że smarujemy olejem roślinnym. Pozdrawiam, Michał
Witam serdecznie. Panie Michale, producent kociołka emaliowanego wskazanego w przesłanym linku to porządna firma, więc informacje, jak obchodzić się z ich wyrobem, prawdopodobnie będą dołączone do produktu. Głowy nie dam, ale dobrze by to o producencie lub/i sprzedawcy świadczyło. Podejrzewam, że kuchenne naczynia żeliwne tej firmy są już zabezpieczone fabrycznie. Produkuje się je na wielką skalę, więc muszą być zabezpieczone, bo nikt nie wie, w ilu magazynach, w jakich warunkach oraz jak długo będą oczekiwały na nabywcę.
Kociołek emaliowany – po co?
Panie Michale, naczynia żeliwne wewnątrz emaliowane myjemy tak, jak każde inne kuchenne, czyli płynem do mycia naczyń. Oczywiście nie trzemy powłoki wnętrza misy niczym twardym, drucianym, stalowym, czym moglibyśmy powłokę zarysować lub jakkolwiek uszkodzić. Najlepsze są myjki z tworzywa sztucznego, szorstkie gąbki, itp. To już nie ta sama emalia, która była stosowana przed dekadami, więc wbrew pozorom można ją podniszczyć. Wielu sądzi, że emaliowane żeliwo jest niezniszczalne. Pozostają w tzw. mylnym błędzie. 😀 Napiszę o tym dokładniej w innym artykule, który powstał na bazie odpowiedzi na list Czytelnika. Będzie tam mowa o emalii, odpryskach i naprawach. Proszę śledzić publikacje.
Wróćmy do tematu Pana listu. Garnki powleka się emalią, aby potrawy nie przywierały i aby dać użytkownikowi poczucie, że przygotowuje potrawę w czystym naczyniu. Emalia stosowana w naczyniach kuchennych ułatwia zachowanie higieny, bowiem mycie takich naczyń nie wymaga jakichś cudownych i tajemniczych (a tym bardziej skomplikowanych) zabiegów. Jak konserwować kociołek żeliwny emaliowany opisałem we wskazanym w tym zdaniu artykule. Nie jest dla mnie problemem, aby do tematu wrócić i rozwiać Pana wątpliwości. Proszę jednak przeczytać oba teksty, o ile nie mogę prosić o lekturę wszystkich opublikowanych na moim blogu. A nie mam na myśli tylko wpisów na ten temat. 😀
Kociołek emaliowany – czysto i przyjemnie
Emalia jest gładka i obojętna chemiczne tak samo jak szkło. Nie ma w niej mikroporów, więc zawsze można ją dokładnie wyczyścić. Umyć. Kociołka do zmywarki Pan nie włoży. Moment! Nie chodzi o zakład. 😀 Kociołek przeżyje, ale zmywarka do naczyń nie. Gdyby wnętrze było bez emalii (samo żeliwo szare) kociołek nie mógłby być myty detergentami, bo by się gromadziły w tych mikroporach i potem w trakcie gotowania przenikały do potraw… Zapach i smak płynu do mycia naczyń w potrawie pożądany nie jest. Fajny, bo cytrynowy? Fe! 😉
Dlatego kociołki z czystego żeliwa (tego bez emalii) musimy myć tylko czystą wodą i szorować piaskiem tak, jak to ongiś robiliśmy na biwakach. Nie wszyscy muszą to lubić. Dość dokładnie i wielokrotnie opisałem te czynności na blogu w wielu innych artykułach. Można skorzystać z wyszukiwarki (np. lupka w menu na górze strony głównej). Oczywiście chętnie odpowiem, jeśli pojawią się kolejne pytania. Nie każdy jest wytrwałym czytelnikiem.
Jest duży wybór naczyń biwakowych, więc każdy powinien się dobrze zastanowić, na czym mu tak naprawdę zależy i czy jest wytrwały, rzetelny, czy potrafi o naczynia biwakowe zadbać i je poszanować. Jeśli nie chce za każdym razem babrać się piaskiem, wodą i olejem, lepiej wybrać np. traperski kociołek stalowy lub inny kociołek ze stali nierdzewnej. Co prawda on też się okopci nad ogniskiem, ale w tym przypadku dopuszczalne jest mycie środkami chemii gospodarczej. Zawsze przyjemnie jest, gdy naczynie jest czyste, ale naczyń czyszczenie zwykle przyjemne nie jest. 🙂
Kociołek, który widnieje na zdjęciach pod wskazanym linkiem (niestety, nie będę reklamował sprzedawcy bez jego wiedzy i… zaangażowania 😉 ) jest wewnątrz pokryty emalią. To na bank. Zatem po ugotowaniu potrawy trzeba go umyć letnią wodą i np. płynem do mycia naczyń. Tu nie ma problemu. Potem trzeba go dobrze wypłukać i osuszyć. Jest na blogu opisany przypadek, że ktoś potrawę w kociołku emaliowanym spalił na węgiel. 🙂 Jeśli nie mamy czasu kontrolować tego, co się w kociołku dzieje, lepiej tej zabawy nie zaczynać. Słyszałem, że pizza smakuje nawet zimna. 😉
Kociołek emaliowany jednostronnie
Kociołek żeliwny emaliowany ma tę szklistą powłokę tylko wewnątrz misy oraz na wewnętrznej stronie pokrywy. Powierzchnie zewnętrzne to czyste żeliwo. Jedynie pałąk jest stalowy, a także uchwyt pokrywy może być z innego stopu. Prawdopodobnie te żeliwne powierzchnie są już jakoś zaimpregnowane fabrycznie. Miałbym pewność, gdybym ten garnek trzymał w dłoniach i mógł się mu przyjrzeć. Zdjęcie może wprowadzić w błąd. Może, ale nie musi. Na zdjęciu kociołek ma matowy, prawie czarny kolor. Żeliwo szare jest – jak sama nazwa mówi – SZARE. 🙂 O czym ten czarny kolor świadczy? Prawdopodobnie producent garnek pomalował farbą żaroodporną. W przypadku żeliwnego kociołka emaliowanego fabryczna impregnacja olejem roślinnym nie miałaby sensu. Powierzchnia użytkowa jest emaliowana, więc po co? Użytkowa powierzchnia kociołka to ta, która ma lub może mieć bezpośredni kontakt z potrawą.
Okej. Kupiłem. Co dalej? Nic. Najpierw trzeba kociołek choć raz użyć zgodnie z przeznaczeniem. A taki kociołek jest przeznaczony do gotowania potraw nad ogniskiem. To taki węgierski garnek biwakowy. Jeśli choć raz upitrasi Pan w nim nad ogniskiem cokolwiek, to zobaczy, że całą misę pokryła sadza. Po tej fabrycznej powłoce żaroodpornej śladu nie będzie. Ona będzie istniała, ale nie będzie już widoczna. I tak ma być. Przecież nie będzie Pan szorował kociołka po każdym gotowaniu nad ogniskiem, aby był jak nowy. Czyste mają być powierzchnie użytkowe: wnętrze kociołka (i po to jest ta emalia) oraz wewnętrzna strona pokrywy (tu skrapla się para i wpada do garnka, więc też musi być czysta).
Kociołek emaliowany – jak prawidłowo zabezpieczyć?
Emaliowaną żeliwną pokrywę trzeba przesmarować olejem roślinnym. Robimy to raz na jakiś czas. Raz w sezonie? Być może wystarczy. To także zależy od częstotliwości używania kociołka. Im częściej kociołek pojawia się nad ogniskiem, tym szybciej olej się wypali. Ale też im kociołek częściej nad ogniskiem tym więcej na nim sadzy. Im okopcony kociołek częściej olejowany, tym lepiej zabezpieczony. Czyli? Im częściej go używamy oraz im mniej się przejmujemy jego zewnętrznym wyglądem, tym dla trwałości i odporności na korozję kociołka żeliwnego lepiej. 🙂
Co z tym olejem? Olej roślinny nanosimy wszędzie tam, gdzie nie ma emalii. Ja to robię zwykłym pędzelkiem do farb. Pokrywa kociołka prawdopodobnie też z czasem się okopci. I tak ma być. Kociołek żeliwny jest naczyniem biwakowym, więc nie można go porównywać do naczyń kuchennych. Naczynia kuchenne powinny lśnić z każdej strony tak przed jak i po użyciu. Żeliwne kociołki emaliowane (wszystkie kociołki żeliwne biwakowe) o niezbyt estetycznym wyglądzie zewnętrznym (okopcone, tłuste), jeśli nie są uszkodzone mechanicznie (nie mają pęknięć, zarysowań i odprysków), będą służyły następnemu pokoleniu.
Kociołek emaliowany – rutyna popłaca
Powtórzę zatem, że zewnętrzną stronę kociołka żeliwnego (tę okopconą) zostawiamy jak jest. Dla spokoju ducha też można ją przepędzlować olejem roślinnym. Taka dbałość nie zaszkodzi. Robimy to z umiarem. Olej na okopconej powierzchni daje się łatwo rozprowadzać. Pędzel natychmiast zrobi się czarny od sadzy. Bardzo dobrze. Do zaimpregnowania takiego kociołka żeliwnego powinno wystarczyć 25 ml oleju. Dosłownie kapka. Tę kapkę trzeba sobie przygotować w jakimś pojemniczku. Najlepiej kupić litr oleju roślinnego i mieć go tylko do tych celów. Nie zabierać z kuchni. 🙂 Przesmarowany olejem kociołek trzeba odstawić np. na gumową wycieraczkę (stara wycieraczka do butów, stary gumowy dywanik samochodowy, itp.), aby ściekł jego nadmiar. Zawsze coś ścieknie… Na bank.
Okopcony garnek przetarty olejem powinien się świecić jak psu… Wiadomo. 🙂 Jeśli tak zabezpieczymy żeliwny kociołek emaliowany, korozja nie ma szans się pojawić na nim nawet za rok czy dwa. Jeśli zawsze w porę schowa Pan kociołek (czysty w środku i suchy na zewnątrz) do garażu lub altany, to sadza, która go okopciła wraz z tą fabryczną powłoką, również zabezpiecza naczynie wystarczająco. Nie musi Pan smarować kociołka olejem zaraz po pierwszym użyciu. Oczywiście nikt Panu tego nie zabroni. Z czasem trzeba to robić, bo farba żaroodporna nie jest zabezpieczeniem na lata. W kociołku będą gotowane płyny. Potrawy będą ociekać. Samo mycie to także przecież kontakt z wodą i płynami (chemią). A ogień za każdym razem zrobi swoje… Żeliwne kociołki ja zabezpieczam olejem rutynowo.
Kociołek emaliowany – jak przechowywać żeliwo?
Naczynia żeliwne zawsze przechowujemy w suchym miejscu. Żeliwo nie jest odporne na korozję! Żeliwo koroduje szybko, tyle że tylko powierzchniowo. Trochę wilgoci w powietrzu i… W przypadku naczyń kuchennych (biwakowych) korozyjny nalot nie jest mile widziany. Ponieważ po pierwszym użyciu kociołek na pewno będzie osmolony (tym bardziej, gdy będzie uprzednio otłuszczony olejem), trzeba go przechowywać w jakimś kartonie lub w czymkolwiek i gdziekolwiek, gdzie nie będzie brudził pomieszczenia (podłogi, posadzki, innych sprzętów) oraz ludzi, którzy przechodząc mogą się niechcący upaćkać.
Na pewno nie wieszamy kociołka gdzieś, gdzie może z niego komu co na głowę… 🙁 Brudny od sadzy olej… Grawitacja… Po kilku godzinach plamka pod garnkiem na pewno się pojawi. Dlatego kociołek odstawiamy zabezpieczony w kartonie lub na gumowym podkładzie. Do raz użytego kociołka bez rękawic lepiej się nie dobierać. Dłonie Pan doszoruje piaskiem z mydłem lub piaskiem zmieszanym z płynem do mycia naczyń. To taka własna biwakowa pasta do rąk. Ale koszuli czy spodni już Pan nie dopierze. Taki urok tej zabawy. 😉
Niestety, wśród swoich kociołków nie mam wersji emaliowanej. Pozostaję wierny żeliwnemu kociołkowi myśliwskiemu, czyli tej wersji kociołka z pokrywą dokręcaną na śrubę. Oprócz niego posługuję się dwoma innymi, ale oba są wykonane ze stali nierdzewnej. Uznałem, że do zup i potraw, gotowanych na trójnogu nad ogniskiem, takie kociołki są najlepsze. Każdy oczywiście kupuje to, co uznaje za najodpowiedniejsze dla swoich potrzeb. Wystarczającą ilość opcji mnie zapewniają dwa kociołki ze stali nierdzewnej oraz jeden kociołek żeliwny plus stalowe palenisko ogrodowe i solidny trójnóg. Stalowy kociołek traperski prezentuję poniżej. Wszystkie moje kociołków znajdzie Pan w dziale kulinarnym, w którym od czasu do czasu publikuję przepisy i moje zmagania w kuchni. Są tam też propozycje na sprawdzone przeze mnie biwakowe przysmaki.
Proszę pytać, jeśli coś nadal nie jest jasne lub coś pominąłem. Proszę się pochwalić zakupionym kociołkiem! Czekam na fotografię. Pozdrawiam serdecznie.