Kociołek mięsno-warzywny, czyli szybkie jednogarnkowe danie biwakowe dla wyjątkowo głodnych a leniwych bardzo
Gdy zaczynałem swoją przygodę z kociołkiem żeliwnym nastawiony byłem tylko na dania jednogarnkowe. Kociołek kojarzył mi się z biwakiem a biwak z mało wyszukanymi potrawami z produktów pozyskanych naprędce lub z tego, co każdy zdołał zabrać z domu. Na biwaku jadało się, gdy już nic innego nie było do roboty. Naonczas wiele innych zajęć było uznanych za znacznie ciekawsze. 🙂 Nikt nie chciał ani gotować, ani zwłaszcza myć garów po posiłku. Posiłek biwakowy musiał być prosty w przygotowaniu i syty po spożyciu. Hm. No, na pewno to pierwsze. 🙂 Kociołek mięsno-warzywny mógłby nim właśnie być.
Jak kucharek to kocherek
W młodości o kociołku żeliwnym nawet nie słyszałem. Na biwakach gotowało się w kocherku turystycznym opalanym denaturatem. Taki sprytny aluminiowy zestaw turystyczny z końca lat 70-tych ubiegłego wieku mam nadal. Kocher zajmował mało miejsca w plecaku i ważył tyle co nic. Bezcenne! Na biwak jechało się pociągiem, autobusem, rowerem lub/i szło się pieszo. Kociołka żeliwnego do biwakowego ekwipunku raczej byś nie dołączył. 🙂 Teraz wrzucisz garnek do Jeepa, produkty do chłodziarki samochodowej lub turystycznej, piwa puszkowego zgrzewek bezlik i… jazda. A kiedyś? Ba! Kiedyś piwo było tylko w butelkach! 😀 Jakoś w plecaku trzeba było to wszystko upchnąć i udźwignąć. 😀
Pamiętam, że mój kolega dostał od dziadka kuchenkę turystyczną ze zbiorniczkiem na paliwo ciekłe. Stare to było, ale nadal sprawne, bo solidnie wykonane. Widywałem współczesne wersje takiej podręcznej kuchenki. Tamta jednak była przedwojenna lub z czasów wojny. O ile dobrze pamiętam kuchenka oparta była na pomyśle szwedzkim z końca XIX wieku. Fajny trwały sprzęt mieszczący się w małej metalowej walizeczce. Mój kocherek przy tej kuchence wyglądał dość banalnie. Hm. Muszę sobie kupić. 🙂
Kociołek mięsno-warzywny
Tak więc moim pierwszym daniem z kociołka żeliwnego była mieszanka mięs z mieszanką warzyw i przypraw. Poniżej przykład na szybki biwakowy kociołek mięsno-warzywny. Przy czym określenie „szybki” nie odnosi się do czasu, który musi upłynąć od wstawienia kociołka do ogniska (lub rozpalenia ognia pod nim) do chwili pełnej gotowości potrawy do spożycia. Potrawa będzie gotowa najpewniej nie wcześniej niż po 90 minutach. Na ten czas przygotuj pokłady cierpliwość i… zestaw świeżych dowcipów. Wszak dobry nastrój wzmaga apetyt i… wyrozumiałość. No weź… A jeśli coś pójdzie nie tak? 😀
Składniki: karkówka, łopatka wieprzowa, żeberka, boczek, kiełbasa, cebula, czosnek, papryka żółta lub/i czerwona, marchew, pietruszka, por i ziemniaki. Wszystko podlane niewielką ilością oleju roślinnego i zalane szklanką wody. Przyprawiamy typową a gotową mieszanką przypraw do mięsa wieprzowego, którą można bez kłopotu kupić w każdym wiejskim sklepie. Nikt przecież nie zabiera na biwak walizki z domową kolekcją przypraw. Ktoś zabiera? A to przepraszam. 🙂
Przygotowane składniki mięsne kroimy na małe kawałki. Można je trochę rozbić. Warzywa kroimy w kostkę, talarki, paski lub – uznając, że w całości nie ma sensu – rozdrabniamy jakkolwiek inaczej. 😀 Garnek wykładamy folią aluminiową lub/i liśćmi kapusty. W moim przypadku (widocznym na zdjęciach) garnek wyłożyłem folią aluminiową (tą grubszą), albowiem liście świeżej kapusty uznałem za składnik potrawy. Przed przypaleniem potrawę miała zabezpieczać tylko folia aluminiowa. Widoczne lekkie przypalenia po bokach nie miały wpływu na smak potrawy.
W większości przypadków kociołkuję w garnku nieskręconym, więc aluminiowej filii nie stosuję. Nie skręcam garnka żeliwnego, gdy nie jest załadowany po brzegi. Ciężka i dobrze spasowana pokrywa spełnia swoje zadanie bez potrzeby jej skręcania. To mój wybór. Lubię zajrzeć do garnka, posmakować…
Biwakowe szaleństwo jednogarnkowe
Nieco oleju na spód garnka. Pokrojone i przyprawione (zwłaszcza mięsne) składniki układamy na przemian zaczynając od boczku, który powinien wylądować na spodzie wyłożonego folią garnka (u mnie wylądował na liściach kapusty). Im wyżej tym więcej warzyw lub najpierw warstwy mięsa przedkładane czosnkiem a po nich warzywa. Całość zalewamy szklanką wody. Układankę powinny zamykać ziemniaki, które zakrywamy kilkoma kolejnymi liśćmi kapusty. Jeszcze kawałek folii na wierzch i można skręcać pokrywę.
O co chodzi z tą układanką? Otóż, bliżej dna jest większa temperatura i więcej płynu. Bliżej pokrywy mamy raczej nieco niższą temperaturę, ale za to najwięcej pary. Niestety, nie dopilnowałem i tym razem ziemniaki wylądowały sporo niżej. No i co? No i nic. 🙂 Też się potrawa udała.
Przy ognisku, przy ognisku…
W kilku poprzednich przepisach „kociołkowych” podkreślałem, aby nauczyć się utrzymywać pod nim stały niezbyt duży płomień lub – najlepiej – sam żar (dużo żaru). W przypadku dużego ogniska biwakowego będzie to nie lada kłopot. Wszyscy chcą siedzieć przy ognisku a nie przy żarze. 🙂 Niestety, na czas kociołkowania lepiej zmniejszyć ilość drewna i intensywność płomieni. Zbyt wielkie płomienie spalą potrawę. W mocno upchanym i szczelnie zakręconym kociołku potrawa ciasno przywiera do ścianek garnka. Przed przypaleniem jej nie zabezpieczą wówczas ani liście kapusty, ani folia aluminiowa – nawet razem zastosowane. Lepiej mniej ognia i dłużej niż odwrotnie.
Przykładem dania jednogarnkowego jest nasz poczciwy bigos czy choćby równie popularne leczo. Pożywne i rozgrzewające dania jednogarnkowe przygotowane w kociołku żeliwnym na pewno sprawdzą się w okresie jesienno-zimowo-wiosennym. Kociołek warzywno-mięsny może być znakomitym posiłkiem dla całej rodziny w przerwie jesiennych lub wiosennych porządków w przydomowym ogrodzie. Oczywiście latem też można kociołkować do woli i kociołek mięsno-warzywny serwować.
Dla wielu prawdziwy kociołek myśliwski to żeliwny garnek wypełniony mięsem, warzywnymi, skręcony i wstawiony do biwakowego ogniska. Garnek, w którym potrawa zrobi się sama. Wystarczy tylko odczekać godzinę lub dwie, zajmując się rozmową i grzaniem rąk przy ognisku. Tak przygotowane jednogarnkowe danie z kociołka żeliwnego na pewno spełni ich oczekiwania. Czy będzie smaczne? Jeśli mięso dobrze doprawisz? Jeśli będzie miękkie? Jeśli ziemniaków nie rozciapkasz? Jeśli potrawy nie przypalisz? Jeśli będziesz głodny? W dobrym biwakowym nastroju? Powinno. 🙂
Miłośnicy zimowego survivala również docenią zalety jednogarnkowego dania z kociołka żeliwnego. Kociołek mięsno-warzywny może być przyrządzany w omal dowolnych zestawieniach mięsnych i warzywnych. Smacznego!
Profil na fejsie!
Polub mój profil na Fejsie! Dołącz do nas. Będziesz na bieżąco z nowymi treściami na blogu wiejskomiejski.pl DZIĘKUJĘ!