Koszenie trawy? Kosiarkowy szał. Każdy z nas ich kilka miał.
Koszenie trawy to przyjemność, której nie umiem sobie odmówić. Oczywiście to też gospodarski obowiązek. Szczerze powiedziawszy nie byłem uszczęśliwiony, gdy ostatnio, w ramach podziękowań za użyczenie domku, skoszono ją za mnie. Tę łączkę, w przypływie uczuć zwaną wiejskim trawnikiem, koszę latem co dwa tygodnie. Częściej na wsi przed lipcem nie bywam. Oczywiście nie może padać. Z rozpędu lub niedosytu koszę drogę dojazdową a nawet kawałek ugoru, którym wiedzie wydeptana ścieżynka do lasu. Ścieżynką głównie przechadza się pobliski hodowca mastiffów. Pomyślałem, że widok zadbanej ścieżynki uprzyjemni im spacer, jak mnie widok tych majestatycznych psów uprzyjemnia każdy pobyt na wsi. Niepośpieszny trzygodzinny spacer za furkoczącą kosiarką traktuję relaksacyjnie. Terapię kosiarkową polecam wszystkim, którzy większość dnia w pracy spędzają przy biurku. 🙂 Kilkugodzinny spacer za kosiarką jest i pożyteczny, i zdrowy. Za kosiarką! Tak. Taki komfort daje kosiarka spalinowa z napędem.
Kosiarka spalinowa z napędem. Kosi, kosi… trawki
Tak. Zabawka dla dużych chłopców. W mieście nie ma szału, bo trawki przed domem mało. Spalinowa kosiarka z napędem ledwo się tu mieści. Aż wstyd odpalać. Poza tym hałas taki, że głowa boli. Nie ma przestrzeni. Nie ma warunków. Nie ma sensu. To koci trawnik. Elektryczna kosiarka jest właściwsza, bo mniejsza i cichsza. Ale i tak więcej tu rozkładania niż koszenia. Kilka razy trawnik przyciąłem po prostu nożyczkami. 😀 Ręczna kosiarka bębnowa byłaby tu dobrym rozwiązaniem. W przypadku małych trawniczków przydomowych (choćby trochę większych niż mój) elektryczna kosiarka spełni oczekiwania. Na większych terenach elektryczną kosiarkę można szybko zajeździć (silnik elektryczny ma określoną żywotność). Ale awaryjnie, gdy kosiarka spalinowa z napędem w serwisie lub gdy z jakichś innych powodów chwilowo jej na wsi nie ma, kosiarka elektryczna sprawuje się znakomicie. Jest mocna. Niestety, koszenie trwa dłużej. No i ten kabel…
Kosiarka elektryczna z powodu małych rozmiarów u mnie uzupełnia pracę spalinowej. W wielu miejscach pozwala wykosić trawę dokładniej (np. między krzewami). Praca kosiarką elektryczną jest też precyzyjniejsza, gdy trawnik okala liczne rabaty, skalniaki, przecinają go chodniczki czy zdobi jakaś architektura ogrodowa. Kosiarka spalinowa z napędem znakomicie sprawdza się przy powierzchniach dużych i regularnych. Manipulowanie nią pomiędzy krzewami owocowymi często kończy się uszkodzeniem rośliny. Dlatego wszędzie tam, gdzie nie chcę mieć szkód, pracuję kosiarką elektryczną. A szkodą może być też uszkodzenie kosiarki. Napęd jest silny. Rozpędzona ciężka kosiarka spalinowa z napędem uderza w przeszkodę z dużym impetem. W konfrontacji z plastikową obudową (częścią, elementem) zawsze wygra mur, kamień czy pień drzewa. Przed laty już w pierwszym sezonie ułamałem dźwignię biegów. Ten 6-konny silnik to nie w kij dmuchał. Wystający kamień na drodze kosiarki i… nóż do wymiany. To dlatego zawsze usuwam kamienie, które zauważę w trawie. Kret na działce nie leniuchuje…
Trafiła kosa na kamień
Parę miesięcy temu rozmawiałem z pewną agentką nieruchomości. Szukałem działki budowlanej. Słucham? Nieee. Tak coś między 800 a 1000 m2. W trakcie miłej rozmowy okazało się, że pani mieszka w domu poza miastem, że dom 5-letni, że 120 m2 plus dwa garaże, że działka prawie 1800 m2, że… No, sporo różnych informacji. Zdążyłem wtrącić, że super… Jakież było moje zdziwienie, gdy młoda dama stanowczo stwierdziła, że nie super, że do miasta za daleko, że dom za duży, że działka za wielka… Masz placek… Mówię tedy radośnie, że jak to, że ogródek, że zieleń, że kwiaty, że cisza, że przestrzeń, że śpiew ptaków, że trawa, że kosić, że latem boso biegać… A tu w odpowiedzi, że pokoi za dużo, że ciągle sprzątać i sprzątać, że do marketu daleko, że dzieciaki do szkoły wozić, że wcześnie do pracy, że w domu dopiero wieczorem, że trawa chwastem utkana, bo… mężowi kosić się nie chce. To się pytam dowcipnie:
– A, przepraszam, Szanowny Mąż to… w Zieleni Miejskiej pracuje, że koszenie trawnika to kara?
– Nie, nie… No co pan? Prawnik. Mąż ma ze wspólnikiem kancelarię. – szybko sprostowała moje domysły.
– Ogrodnika zatrudnić. Pracę dać. Korzyść i zadowolenie mieć. – powiadam.
– Mąż mówi, że tego koszenia to na godzinę, że za 13 złotych nikt kosił nie będzie a on więcej nie zapłaci, bo niby za co? – wyjaśniła najpoważniej w świecie.
Na dywaniku u prawnika
Przypomniało mi się, że kilka dni wcześniej skorzystałem z usług prawnika. Nie, nie. Innego. Umówione spotkanie. Przyniosłem dokumenty. Rzucił okiem. Schował do teczki. Pozwolił mi opowiedzieć w swobodnej relacji, w czym tkwi mój kłopot. No, może nie mój, ale mniejsza… Trochę ziewał… Pomyślałem, że przynudzam… Na koniec 45-minutowego spotkania usłyszałem, że 250 złotych się należy. Gdy zapytałem, czy usłyszę jakąś poradę, wskazówkę, czy zredaguje pismo w sprawie, usłyszałem, że to potem, że jak zapozna się z dokumentami, itd. No i że potem będzie odrębna wycena usługi… Coś wspomniał o zaangażowaniu… A teraz to za… poświęcony czas. Netto.
Omal skosił mnie z nóg. Gdy zapytałem, czy można umówić spotkanie u mnie, usłyszałem, że tak, ale za dodatkową opłatą, bo dojazd, bo to w jedną stronę, bo w drugą… paliwo, korki… poświęcony czas… Wizyta u klienta to komfort a za to się płaci… Już nie słuchałem. Podziękowałem. Wziąłem fakturę. Czas mnie gonił. Ustaliliśmy, że będziemy w kontakcie. Miękki dywan jakby z trawy poprowadził mnie do drzwi wyjściowych…
Mowa trawa…
Pomny tamtej sytuacji zacząłem wyjaśniać rozmówczyni, że jej mąż jest w sporym błędzie:
– To nie tak – powiedziałem. – Ogrodnik nie będzie kosił za 13 złotych. To oczywiste. Ba! Nikt nie będzie kosił. Efektywne koszenie tego trawnika trwa godzinę. Może i tak. Ale ogrodnik musi do tego trawnika dojechać. Tak? I potem wrócić do miejsca skąd przyjechał. Tak? Tak. Pół godziny w jedną, pół godziny w drugą… I są już dwie godziny? Są. Dwie godziny w związku z usługą koszenia trawnika. Gdy przyjedzie to też przecież nie rzuci się od razu do koszenia. Kosiarkę trzeba zdjąć z samochodu, ostrożnie, dokładnie poskręcać, próbnie uruchomić… A czy zapali od kopa? Ale mniejsza. A jeszcze paliwo, olej, filtr powietrza… Zużywa się całą kosiarka… – wyjaśniam.
– Halo. Chodzi mi o to, że istnieje szereg czynności poza koszeniem a w związku z nim, które sprawiają, iż czas spożyty na wykonanie usługi oraz w związku z nią jest znacznie dłuższy niż godzina. Trzynaście złotych… Po każdorazowym koszeniu kosiarkę trzeba starannie wyczyścić, rozkręcić… Silnik gorący, jak piekarnik, więc trzeba odczekać… Zatem z moich wyliczeń wynika, że Państwa trawnik ja skosiłbym za 100 złotych netto. I troszcząc się o ten trawnik co tydzień, wystawiłbym fakturę miesięczną na kwotę 400 złotych netto. I to ma sens. Taka kwota pewnie zadowoliłaby ogrodnika i mieliby Państwo ładnie utrzymany trawniczek, po którym w letnie poranki biegałaby Pani radosna, boso, komfortowo… – zadowolony z siebie zawiesiłem monolog. Po drugiej stronie trwała… komfortowa cisza. 🙂
Wyłącz rozum i emocje
Gdy kosisz trawę! Ale nie telefon podczas rozmowy! 🙂 Nie wiem, czy rozmówczyni usłyszała cenę? Chciałem kupić działkę a nie kosić u niej trawę. Te trzynaście złotych mnie wkurzyło. Ciszę od jakiegoś czasu w słuchawce panującą brałem za potwierdzenie, iż mój monolog wnosi coś nowego do życia tej Pani. Słuchała to mówiłem. Podejrzewam, że rozłączyła się, gdy wspomniałem coś o gorącym piekarniku. Nie wiem. Tylko podejrzewam. Wiem, że w rozmowie czasami coś palnę… 🙂
Słucham? Działkę kupiłem tydzień później u innego agenta. W rozmowie na tematy działkowe coś napomykał, że mój wybór działki o pow. 850 m2 jest doskonały, bo on też nie lubi kosić trawy. Hm. O co im wszystkim chodzi? Koszenie trawy? Prosta czynność. Kosiarka spalinowa z napędem daje dużo swobody. Odpalasz silnik, kosiarka kosi a Ty idziesz za nią taki… bezrozumny, bez emocji… Taki wyłączony. 🙂 Odpoczywasz. Poważnie.
Trawa na mojej działce i ta na drodze to jakieś trzy tysiące metrów kwadratowych. Kawał łączki do skoszenia. Jeśli kosisz systematycznie to uzbierasz raptem dwa kosze trawy. Przy średnich obrotach silnika spalisz może 2 litry paliwa. Powiadają, aby kosić na wysokich obrotach. Jeśli zastosujesz funkcję mulczowania, to w ogóle kosza nie zakładasz a koszone źdźbła trawy pozostają w trawniku jako naturalny nawóz (azotujesz trawnik). Przez parę dni nie wygląda to zbyt ładnie, ale… coś z coś.
Trawa z butów?
Kilka worków nawozu wapienno-magnezowego (wapno ogrodnicze do odkwaszania gleby i trawnika), które wysypałem jesienią poprawiło sytuację. Mech w odwrocie, trawa w natarciu. Po wiosennych opadach porosła soczysta. Nic tylko kosić i podlewać. Pod brzozami i w ich pobliżu w ubiegłym sezonie było już bardzo łyso. Nawiozłem sporo dobrej ziemi, wsiałem trawę, zwałowałem i w tym roku znów jest zielono. Pod brzozami jednak latem trzeba trawę podlewać częściej. Brzoza za bardzo lubi wodę. Nawóz do trawników też się w tym miejscu przyda.
Kosiarka spalinowa z napędem czyni cuda nie tylko na trawniku. Najbrzydszy trawnik, zwykła łąka po skoszeniu wygląda po prostu ładniej. Podobnie jak najbardziej zestresowany umysł, bo kosisz i trawę, i… swój całotygodniowy stres. 🙂 Poważnie. I nie bój się, że z nadmiaru koszenia trawa z butów Ci wyjdzie. Częste spacery to samo zdrowie. A trawa lepsza niż… słoma. 😀 Obuwie do koszenia? Ciemne. I takie “tylko do koszenia” lub prac w ogrodzie, bo sok świeżo skoszonej trawy brudzi. Kto boso biegał wie.
Ja nie wyobrażam sobie bym mój ogród miała kosą kosić 🙂 dobrze że są takie urządzenia jak kosiarki spalinowe czy elektryczne. Ja mam nieduży ogród więc chyba sobie kupię kosiarkę elektryczną bo widziałam fajne w rankingu, tylko nie wiem, jakiej firmy kupić.
Przykro mi, ale nie zareklamuję wskazanej strony. 🙂 Jest o tym mowa w tekście przy formularzu, ale – jak widzę – są osoby, które nie czytają tej informacji. Ale skoro już Pani do mnie napisała…
Droga Pani Wandziu! Kosą ogrodu się nie kosi. Ba! Ogrodu nie kosi się w ogóle niczym. Drzewa i krzewy w ogrodzie się przycina. Służą do tego piły ogrodnicze (ręczne, mechaniczne), podkrzesywarki, nożyce, sekatory… Łęciny uschłych zeszłorocznych bylin i kwiatów się usuwa najczęściej ręcznie lub z użyciem sekatora. Gdzie tu pole do popisu dla kosy? 😀 Aby myśleć o kosiarce trzeba mieć… Co? Trawnik! Pani Wandziu… T-r-a-w-n-i-k. Ogród a w nim trawnik, czyli najczęściej świadomie wytyczony kawałek gruntu w ogrodzie porośnięty trawą.
W niedużym ogrodzie zwykle jest (o ile jest) jeszcze mniejszy trawnik (i też to zależy co dla kogo jest czym mniejszym lub niedużym). Być może w takiej sytuacji swoje zadanie spełni kosiarka bębnowa? Ciche, proste urządzenie do koszenia małych trawniczków. Skoro ogród mały, to z pewnością przy domu, który ma liczne sąsiedztwo. Kosiarka spalinowa nie jest dobrym pomysłem choćby z powodu bliskości sąsiadów. Silnik spalinowy generuje spory hałas. Kosiarka elektryczna też nie będzie zadowalała, albowiem więcej rozkładania sprzętu niż samego koszenia. I kosiarka elektryczna do cichych też nie należy.
Mój koci trawnik koszę najczęściej… nożycami. 😀 Mam takie duże leciwe nożyce krawieckie. Kupiłem je na starociach. Sprawdzają się idealnie. Parę minut i trawniczek skoszony. W końcu mój miejski trawnik to raptem 3 mkw trawy utrzymywanej z powodu kocicy. Ruda lubi sobie poleżeć w słoneczku. To dlatego nazywam go kocim trawnikiem. 🙂
PS. Kosą kosić trawę czasami trzeba, gdy trawnik bardzo zapuścimy. Kosiarką do trawy nic zdziałać się wówczas nie da. To musi być mocno porośnięty trawnik (bardzo wysoka trawa). Wątpię jednak, aby ktoś wśród narzędzi przeróżnych ogrodowych miał tradycyjną kosę wiejską. Jeśli mówimy o koszeniu trawy kosą to mamy na myśli tzw. kosę spalinową (podkaszarkę). Tradycyjna kosa (ta, którą zna Pani z filmów) wymaga dużych umiejętności i nie lada sprawności fizycznej. Bez asysty osoby z doświadczeniem lepiej takiej tradycyjnej kosy do ręki nie brać. Można sobie i innym zrobić poważną krzywdę!
Pozdrawiam.
Kosiarka to chyba jedno z najbardziej podstawowych narzędzi, jakie posiada się w ogrodzie, bez niej raczej byłoby ciężko, a ogród tak by zarósł, że trzeba byłoby chyba kosą ścinać, co jest mało praktyczne 😉 Wybór odpowiedniej kosiarki, jak w ogóle jakiegokolwiek narzędzia ma duże znaczenie. Zaglądając na listę podstawowych narzędzi mamy świadomość co jest potrzebne, a tak naprawdę istotne jest także jakość tych narzędzi, bo od tego także bardzo wiele zależy.
Droga Pani Aleksandro! Mogę? Tak? Dziękuję. To zaprzeczam. 🙂 Podstawowym narzędziem w ogrodzie będzie raczej szpadel, grabie (w kilku wariantach), haczka (gracka, motyka) jakowaś, szereg zmyślnych łopatek, pazurków i… tu już zależnie od konkretnych potrzeb ogrodnika. Narzędzi jest sporo. Kosiarka jest… maszyną. 😉 Posiada silnik elektryczny lub spalinowy (ale są też tzw. kosiarki ręczne), odpowiedzialny za pracę noża (mechanizm tnący osadzony na pionowym wale silnika), pracę kół (mechanizm napędowy). silnik sterowany za pomocą układu linek (start, stop, obroty). Napęd możliwy jest dzięki przekładni różnicowej (kiedyś nazywano to dyferencjałem). Ta przekładnia wprawiana jest w ruch za pomocą paska klinowego (niekiedy łańcucha), który przenosi obroty wału silnika na oś kół (w kosiarce kół tylnych). To tak… ogólnie i w pośpiechu. Narzędziem człowiek wykonuje pracę prostą. Maszyna sama w sobie pracę musi wykonać, aby człowiek wykonać mógł pracę właściwą inną. Ot, cały… dyferencjał między grabiami a kosiarką. Znaczy się… między narzędziem a maszyną. 🙂
Wszelako wybór kosiarki ważnym wyborem jest. Tu się w pełni z Panią zgadzam. W dalszą polemikę wdawał się już nie będę. 🙂
Kosiarka nie musi być w każdym ogrodzie. Mój znajomy pobudował dom, posadził sporo zimozielonych roślin, nieco kwiatków (bylin) na wydzielonych rabatach i… resztę terenu wyłożył kostką i płytkami. Od lat używa tylko mioteł (ma spory zestaw tych narzędzi). Brak trawnika w ogrodzie wyklucza konieczność posiadania kosiarki.
Dziękuję za wizytę i komentarz. Przepraszam, że wykasowałem link do strony… 😉 Pozdrawiam serdecznie. Piotr
Szału z tymi kosiarzami można dostać – stara kosa szybsza i tańsza a co ważne cichsza ni mówiąc o ekologii. Piorun by tych kosiarzy trafił.
Starą kosą kosić trza umieć. Nie wspomnę już o tym, że trza ją najprzód mieć. 🙂 Koszenie trawnika kosą wymaga nie lada wprawy i… desperacji. 🙂 Pewnego pięknego lata musiałem prosić Gospodarza z sąsiedztwa o pomoc, bo trawa porosła taka, że kosiarką nie można było nic zdziałać. Zaniedbanie trawnika powstało z powodów losowych. Tego roku pojawiliśmy się na wsi dopiero w czerwcu. Trawa porosła do kolan. Rzeczywiście kosa była jedynym rozwiązaniem.
Natomiast co do tych “piorunów” pod adresem kosiarzy. Spalinówki dobrze wyregulowane nie “wyją” niczym piły łańcuchowe. Liczne i ciasne sąsiedztwo domów jednorodzinnych czy działek rekreacyjnych powinno skłaniać do pracy sprzętem elektrycznym. Na małych działkach sprawdzają się kosiarki elektryczne. Kabel może nieco irytować, ale pracują znacznie ciszej.