Jaki rower wybrać do wycieczek w teren?

Bardzo się cieszę, że jeden z przełomowych wynalazków do indywidualnego przemieszczenia się w terenie w XXI wieku zyskuje na popularności. Ktoś może pomyśleć, że rzecz będzie o hulajnodze. Nie. Ale przyznam, że zakup tego środka komunikacji kusi mnie bardzo. Wprowadzenie drugiego etapu odmrażania gospodarki, zmęczonemu dwumiesięczną samoizolacją i pracą w ramach home office, przynosi ulgę. Wreszcie mogę wskoczyć na rower i pognać do biura. Codzienna prawie dwugodzinna wędrówka z psem jest sporą dawką ruchu dla nas obu. Przyznam się, że niekiedy wracam umęczony jak… koń po westernie. 😀 Dla młodego psa to tylko rozgrzewka. Golden retriever nie jest psem dla rowerzysty. To rasa do długich marszów, spacerów, zabaw i do pracy. Do wypraw w teren ja mam psa. Sąsiad stawia na męski rower crossowy. Oczywiście rower też mam. Mój stary poczciwy Victus to rower miejski, trekingowy i crossowy w jednym. Dzisiaj temat lekki – będzie o rowerach.

Wiatr w uszach czy we włosach?

Miłośników motorów Harley Davidson, samochodów typu cabrio, koni wierzchowych oraz rowerzystów wrzucić do jednego worka nie sposób. Męscy harleyowcy wykpią rowerzystów z pogardliwym spojrzeniem w oczach nawtykawszy im od mięczaków. Skupieni na sobie miłośnicy koni wierzchowych z rozwrzeszczanymi użytkownikami cacek typu cabrio wspólnego języka nigdy nie znajdą, mimo że ani rasowe konie, ani rasowe kabriolety do tanich nie należą. Jazda konno wymaga końskiego zdrowia. Kupując używane cabrio nie jeden dał się zrobić w konia. Koń by się uśmiał, ale ja dostrzegam coś, co ich łączy. Co takiego? Łączy ich dzika potrzeba wolności, czucia przysłowiowego wiatru we włosach, luzu i poczucia wyjątkowości. Tę dziką potrzebę staram się w sobie rozbudzać i zaspokajać ja także. 🙂 Niestety, z powodu deficytu włosów, wiatr wyczuwam głównie… w uszach. Mój pies Fargo jest w lepszej sytuacji, ma bowiem naprawdę dużo kłaków i bardzo duże uszy. Farciarz. Tyle żartem. 🙂

wiatr w uszach

REKLAMA

Męski rower crossowy

Koń wymaga odpowiedzialnego jeźdźca i – jak mawiał mój Dziadek – dobrej podkowy. Aby było bezpiecznie hulajnoga, miejski rower, ale także rower crossowy – prawidłowego i sprawnego oświetlenia. Oczywiście z tym koniem to tak w ramach literackiego uniesienia i melodii w tekście. Ale już poważanie. Na szosie miłośników przejażdżek rowerowych spotykamy często. Po zmroku trudno dostrzec, jakim rowerem kto się porusza: czy rower crossowy to, górski, czy inny… Wielu porusza się rowerami źle oświetlonymi. Ba! Zdarzają się i tacy, których rowery mają tylko odblaski na szprychach (lub nawet i tego nie mają!). Popularny ostatnio rower crossowy przeznaczony jest do przejażdżek w terenie. Męski rower crossowy dla prawdziwych mężczyzn? Niech będzie. Nie znaczy, że rower crossowy nigdy nie będzie uczestniczył w normalnym ruchu drogowym. Rower oświetlony być musi, nawet jeśli to rower… męski. Ty widzisz i Ciebie widzą. A jak cię widzą, tak cię piszą. 😉

Beztroska przejażdżka z różnych powodów może przeistoczyć się w tragedię. O zmierzchu nieoświetlone polne drogi są tak samo niebezpieczne jak leśne dukty i przecinki. Pogoda może szybko się zmienić. Zaplanowana wycieczka może się przedłużyć i przyjdzie nam wracać po zmroku. Jakość dróg, inni użytkownicy, zwierzyna w lesie… Każdy rower i każda hulajnoga oświetlenie mieć musi. Jeśli zależy Ci na bezpieczeństwie, przed każdą wyprawą rowerem (także rowerem crossowym) musisz sprawdzić, czy pojazd ma sprawne oświetlenie oraz czy masz przy sobie coś na wypadek jego awarii (np. latarkę w plecaku).

rower crossowy

Jednoślad terenowy z dzwonkiem

Gdy kupowałem swój pierwszy rower górski o rowerach crossowych nikt nie słyszał. Ja na pewno nie. 🙂 Rower crossowy to coś pośredniego między rowerem górski a rowerem trekingowym (szosowym). Łatwa jazda w trudnych warunkach możliwa jest m.in. dzięki większej liczbie przerzutek (to zbliża go roweru górskiego), mniejszej wadze (rower szosowy) oraz szerszym oponom (znów bliżej mu do roweru górskiego). Rower crossowy ma opony nieco szersze niż te w rowerach miejskich, ale nieco węższe niż stosowane w typowych rowerach górskich. To ułatwia nam poruszanie się po nawierzchniach trudnych (np. piaszczystych), ale opony te dobrze pracują (w miarę lekko) także na twardych nawierzchniach gładkich.

Lekka rama też ma znacznie, bo im mniejszy ciężar własny, tym lżej pedałować. Tak więc nawet męski rower crossowy powinien być dość lekki. Każdy kilogram wagi mniej ma znaczenie. Im większa masa, tym więcej “paliwa” trzeba zużyć, aby nadać ciału pęd. A to cenne paliwo, w przypadku pojazdów napędzanych siłą mięśni, tkwi w nogach rowerzysty. W terenie siła mięśni nóg decyduje o wszystkim. Uświadamiam sobie to, ilekroć siadam na kanapie po powrocie ze spaceru z moim psem. Czasami myślę, że ta moja dogoterapia mnie wykończy. Trzeba trenować. Ktoś ostatnio mnie zapytał, dlaczego do pracy raz idę pieszo, to znów jadę rowerem… – Bo muszę wyjść z psem – odpowiedziałem. Sądząc po minie, nic z tego nie zrozumiał. Trudno. Świetnie. Mój pies to rasowy czteroślad terenowy… z dzwonkiem. 😀

męski rower crossowy

Crossowy nowy czy trekingowy stary?

Pytanie, na które odpowiedź wydaje się prosta: szosowy, trekingowy, miejski, górski czy crossowy – oczywiście, że nowy! W połowie lat 70-tych byłem posiadaczem tylko nieskładanego “składaka” o wdzięcznej nazwie Gil. Pierwszy rower górski kupiłem sobie dopiero prawie ćwierć wieku później. Hm. Dokładnie ćwierć wieku temu. 😀 Na początku lat 90-tych, zachłyśnięci kapitalizmem, smakowaliśmy nowy a upragniony tzw. zachodni styl życia. Gdy pojawiła się moda na rowery górskie, postanowiłem taki sobie sprawić. W nowo otwartym (pierwszym w mieście!) salonie rowerowym kupiłem męski rower górski o pięknej włoskiej nazwie Girardengo. Włoski rower górski w kolorze męskim. Szał.

Rower był fajny, ale pomysł był zły. Błąd naprawiłem dopiero w XXI wieku. Przez kilka lat użytkowania wykręciłem nim jednak sporo kilometrów. Działo się to głównie w mieście. Nie, nie, nie… Ścieżek rowerowych jeszcze nie było. Już wówczas najodpowiedniejszym dla mnie byłby jednak męski rower szosowy lub – jak kto woli – rower trekingowy. Tyle że wówczas na topie były “górale”. Rower górski do jazdy w mieście? Poniosła mnie włoska fantazja. OK. Po prostu był ładny, mimo że był typowo męski. 🙂

męski rower - turystyka rowerowa

Crossowy znaczy uniwersalny

Rower powinien odpowiadać naszym preferencjom. Jeśli szukamy roweru do poruszania się w mieście, powinniśmy skusić się na rower miejski (najlepiej składany). Miłośnicy wypraw wysiłkowych po podmiejskich pagórkach powinni szukać odpowiedniego modelu wśród typowych rowerów górskich. Mam przyjaciół, którzy rowerami górskimi jeżdżą po prawdziwych górach. Podmiejskie pagórki ich nie interesują. Amatorzy wycieczek krajoznawczych, pedałowania wśród pól i lasów, użytkownicy licznych podmiejskich szlaków i ścieżek rowerowych, wielbiciele długich wypraw przerywanych piknikiem, na pewno znajdą coś odpowiedniego dla siebie w licznych modelach rowerów trekingowych. Dobrym wyborem będzie także ich bliski kuzyn – rower crossowy.

Prawdopodobnie nie skuszę się na zmianę roweru, mimo że do weekendowych lub/i wakacyjnych przejażdżek na wsi, męski rower crossowy byłby dla mnie najodpowiedniejszym. Mój staruszek Victus, po licznych naprawach, usprawnieniach i modyfikacjach, sprawuje się dobrze zarówno na wsi, jak i w mieście. Znakomity z niego rower trekingowy, wygodny rower miejski oraz całkiem sprytny rower crossowy. Żeby było zabawniej, ponieważ w dniu zakupu był jedynym w ofercie rowerem o kołach 28-calowych, kupiłem go, mimo że to typowy rower… damski. 😀

Artykuł sponsorowany

 

 

 

 

Polub i podziel się treścią z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

siedemnaście + siedem =