Piec rakietowy? Na grillowanie sposób nowy
Tak. Przyznaję. Ciekawi mnie podbój kosmosu. Interesują mnie najnowsze badania i odkrycia dotyczące przestrzeni kosmicznej tej bliskiej i tej dalekiej. Już w podstawówce kupowałem Świat Młodych, bo była tam jedna strona poświęcona tej tematyce: teksty, zdjęcia, ilustracje. Mój sąsiad przyznał się, że żadnej strony Świata Młodych nie czytał, ale za to znał pierwszą i ostatnią stronę Panoramy. Wszystko za sprawą ojca, który czytać nie lubił, ale kolorowe czasopisma w PRL-u kupował. Na Panoramę byłem wtedy za młody, ale wiem, że tematyka zdjęć na ostatniej stronie była nieco inna… Zgoła inna. 😀 A poważnie. Spokojnie. Nie będzie ani o rakietach, ani o kosmosie. O kolorowych czasopismach też nie będzie. Wracam do tematyki pieco-kominkowej. Dla mnie to temat… gorący. Tym razem wszystkim miłośnikom ogrodowych biesiad i pichcenia w kociołkach przedstawię turystyczny piec rakietowy. Tak, tak! Piec rakietowy! Zaraz wyjaśnię, co to za cudo.
Rura i jazda
Prawie. Jeśli byłeś zuchem lub harcerzem, być może uczono Cię, jak zrobić wydaje ognisko, wykorzystując dołek w ziemi, kilka kamieni lub nieco cegieł… Jak wykonać kanał doprowadzający powietrze do paleniska zamkniętego, jak kanał spalania… Na pewno potrafiły to ludy pierwotne. Już wtedy mogłeś być bliski wykonania turystycznego piecyka zwanego rakietowym. Rozpowszechniła się nazwa piec rakietowy dla wszystkich konstrukcyjnych rozwiązań, opartych na odpowiednim połączeniu – oględnie mówiąc – 2-3 rur lub tyluż kształtowników. Istnieją piecyki rakietowe w wersji składanej i trwale zespolone (spawane). Oczywiście małe, średnie i duże. Główną zaletą takiego piecyka jest jego trwałość oraz wydajność spalania. Wadą może być ciężar i estetyka wykonania. Na pewno jednak dostrzeżecie tylko same zalety.
Zrób to sam!
Podręczny piecyk rakietowy można wykonać z cegieł. Nic prostszego. Ja do tego celu zużyłem 32 cegły (można mniej, można więcej). Jedną z nich trzeba będzie umiejętnie przepołowić. Będzie to jedyne umiarkowanie trudne zadnie. Reszta nie wymaga ani spoiwa, ani narzędzi. Zwykła prosta układanka, którą może się zająć każdy. Gdy już rozpalisz ogień, dzieci trzymaj z daleka, ponieważ w świetle dziennym płomieni najczęściej nie widać. Temperatura u wylotu spalin zawsze jest duża. Sprawdzisz to sobie nocą. Wówczas widać, że to… rakieta. 🙂 Nie ma żartów. Kociołek myśliwski na takim palenisku będzie stał stabilnie i na dobrej wysokości.
Jak widać patelnia się zmieści. Dowolny garnek też tu można bezpiecznie postawić. Czajniczek z wodą? A dlaczego nie? Kociołek żeliwny? O ile rozstaw nóżek jest odpowiedni. Z grillowaniem może być problem, bo ogień w tak krótkim i wąskim kanale jest duży i sięga wysoko. Ta zabawa raczej odpada. Upiec kiełbaskę da się, bo to przecież płomień jak każdy inny. Byleby w tym czasie nie palić drewnem żywicznym. Wsad drewna w stosunku do komory spalania nie jest tu pod skosem, więc patyczki co jakiś czas trzeba samemu wepchnąć. W piecyku ze stali wsad jest ukośny, więc patyczkami rządzi grawitacja. To tyle o kosmosie. 🙂
Podaj cegłę…
Piec rakietowy w omawianej uproszczonej wersji ogrodowo-biwakowej jest rozwiązaniem ciekawym. Na pewno przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom grillowania w ogrodzie lub pichcenia na biwaku. Ten rodzaj paleniska wykonany z cegieł działa na identycznej zasadzie. Ciężkie cegły gwarantują “piecykowi” stabilność. Budulec można niekiedy znaleźć w okolicy. Prostota i mobilność (bo możesz wozić w bagażniku kilkanaście cegieł lub kamieni), wyjątkowo niski koszt budowy (cegła jest tania), łatwość w samodzielnym wykonaniu (trzeba je tylko umiejętnie ułożyć)… Oczywiście piszę to żartem! Ale bądźmy poważni. Kto by się chciał wybrać na piknik z cegłami w bagażniku samochodu? Wycieczka piesza? Cała rodzina niesie cegły w plecakach? No, weź… 😀 Jeśli więc cegły to w ogródku. Na biwak polecam piec rakietowy wykonany ze stali. Jaki wariant piecyka wybrać i gdzie kupić? O tym następnym razem.
Turystyczny piec rakietowy
Jak już wspomniałem piec rakietowy, aby rakietowym był w istocie, powinien mieć dodatkową zamkniętą komorę spalania gazów. Zwykle gazy te ulatują przez komin. Ta komora nazywana jest podnośnikiem ciepła. Spalanie następuje dwuetapowo. Wówczas, oprócz zastosowania do celów kulinarnych, piec może mieć zastosowanie do celów grzewczych. Piec rakietowy jest bardzo wydajnym urządzeniem grzewczym. Prawidłowo wykonany nie wymaga podłączenia do komina. Spalanie substancji lotnych wzmaga temperaturę, piec zatem generuje więcej ciepła, zużywamy mniej drewna, wydala znacznie mniej dymu i pozostawia znacznie mniej popiołu niż piec z tradycyjną komorą spalania. Jako masę termiczną wykorzystuje się wówczas odpowiedni piasek.
Konstrukcja prawdziwego pieca rakietowego znacznie odbiega od wersji ogrodowo-biwakowej. Być może charakterystyczny dźwięk spalania w obiegu zamkniętym kojarzył się z odgłosem silnika rakietowego? Nie wiem. W wersji ogrodowej wylot spalin i płomienie ognia mogą kojarzyć się z dyszą silnika rakietowego. Hm. Tyle że to zionie ogniem nie w tym kierunku. 🙂 Tak czy owak nazwa jest dość oryginalna. O nim napiszę przy innej sposobności.
Ponieważ nazwa utrwaliła się również w stosunku do określonego typu piecyków turystycznych, aby nie komplikować tematu, nie będę jej zmieniał ani rozszerzał. Tak więc używając określenia “piecyk rakietowy” mam na myśli rodzaj przenośnego pieca wykonanego z elementów stalowych, konstrukcyjnie bardzo zbliżonego do typowego pieca rakietowego, opalanego drewnem (lub paliwem drewnopochodnym). Ten piecyk będzie nam służył do celów kulinarnych (gotowania potraw, grillowania, niekiedy i wędzenia) w ogrodzie lub na biwaku.
Powyżej przedstawiam wykonany przez siebie schemat budowy turystycznego pieca rakietowego. Rozwiązanie z popielnikiem u dołu (zdejmowanym) może zaciekawić tych, którzy w trakcie pichcenia chcą w piecyku zgrillować czosnek lub ziemniaki. Zawinięte w folię aluminiową i wrzucone do popielnika upieką się na pewno. Popielnik staje się zatem piekarnikiem. To już druga funkcja.
W ogrodzie z żelaza i stali
Nie wiem, czy to z powodu technicznego wykształcenia czy z bliżej nieokreślonego powodu innego, ale bardzo lubię przedmioty z metali kolorowych. I wcale nie o złoto czy srebro chodzi. Lubię miedź. Brąz też cenię, ale to oczywiście stop, podobnie jak ulubiony mosiądz, w którym miedź występuje jako jeden ze składników. W wielu przypadkach nie da się jednak zastąpić żelaza niczym innym. Piec rakietowy wykonany ze stalowych kształtowników lub stalowej blachy na pewno będzie służył nam długo. Oczywiście z uwzględnieniem rozsądnych warunków użytkowania, konserwacji i przechowywania. Równie ważnym czynnikiem jest sposób jego wykonania. Gdy się za coś płaci, oczekujemy trwałości przedmiotu, urządzenia, wykonanej usługi… Jeśli sam to zrobisz – nie ma sprawy. Musisz jednak już teraz pomyśleć o zdobyciu umiejętności oraz uprawnień spawacza. Kurs spawania oraz zakup automatu do spawania to chyba jednak za dużo. I żeby tylko to wystarczyło…
Piec wykonany z cegieł jest fajnym rozwiązaniem, zwłaszcza dla tych wszystkich, którzy nie mają miejsca na przechowywanie tego typu sprzętu lub po prostu nie chcą wydawać pieniędzy na kolejną ogrodowo-biwakową zabawkę. Jeśli chodzi o mnie to tego kłopotu nie mam. W mieście i na wsi miejsca do niekłopotliwego przechowywania tego typu sprzętu mam (póki co!) dostatek, więc… czekam z niecierpliwością na mój piec rakietowy, który – zgodnie z uzyskaną informacją – powinien do mnie dotrzeć w połowie czerwca. Mam nadzieję, że terminy będą dotrzymane. I wtedy tu Wam tę bestię przedstawię. 🙂
PS. (lipiec) Niestety, bestia do mnie nie dotarła. Muszę poszukać innego sprzedawcy, który wykona piecyk uwzględniając moje wskazówki. Prawdopodobnie do pomysłu wrócę za rok. W tym roku jako pocieszenie 🙂 kupiłem zestaw do gotowania nad ogniskiem: kociołek traperski, kociołek węgierski z pokrywą oraz kuty trójnóg. Piecyk z cegieł też jest okej.
Dzięki Tobie potrafilem zbudowac sam piec rakietowy, wielki dzieki. Pozdrawiam.
Jaki komentarz? Jeżeli jest to “zrób sam”, to gdzie rysunek konstrukcji? Gdzie i jak zrobić komorę? Gdzie się dopala paliwo? W ogóle nic z tego nie wynika. Kupię 32 cegły i co?
Drogi Panie Holku! Czy na pewno Pan przeczytał cały tekst uważnie? Przecież jest tam informacja, że ten mój “biwakowy” piecyk rakietowy wykonany z cegieł to w sumie taki żarcik. Jeśli gdzieś ma Pan jakieś stare cegły… lubi prowizorkę, która – jak powszechnie wiadomo – trzyma najdłużej… Ale jeśli chce Pan takie “cudeńko” sobie ułożyć z nowych cegieł… Co ja poradzę? Proszę bardzo. 🙂
Oczekuje Pan, że wykonam i opublikuję rysunek przedstawiający sposób układania cegieł tak, aby powstał swoisty komin z dodatkowym dolnym bocznym otworem, przez który będziemy ładować paliwo (patyczki, szyszki)… Okej. Specjalnie dla Pana.
Uznałem, że to doskonale widać na zdjęciach opublikowanych w powyższym tekście. Widać? Nie widać? Hm. Proszę kupić 64 cegły, bo – uśmiecham się – lepiej, aby kilka zostało, niż miałoby paru zabraknąć. Rozweselił mnie Pan tym komentarzem. Proszę wybaczyć, że trochę się naigrywam, ale… Okej. Zrobiłem szkic. Gdzie dół, gdzie góra – widać? Otwór do wsadu uzyskamy, gdy zastosujemy połówki cegieł lub jakoś trzeba sobie poradzić… Widać ten otwór na szkicu?
Ja sobie poradziłem. Ten mój piecyk z cegieł nie jest piękny, bo na jego urodzie w ogóle mi nie zależało. Połówki… Po co niszczyć cegły. 🙂 Konstrukcja prosta jak jak budowa trzonka. Prowizoryczny piec rakietowy ułożony z cegieł urodą nie powala, ale widziałem w ten sam sposób wykonane grille. Bez zaprawy! Można w nim zawrzeć własną myśl konstruktorską. W każdej chwili można taki piecyk lub grill rozebrać, przenieść w inne miejsce… Rozbudować. 🙂 Śmiało! Żadne mrozy mu niestraszne, bo… to tylko cegły ułożone jedna na drugiej, kolejna obok poprzedniej… cztery na piętrze, na zakładkę… To zupełnie wystarcza, aby konstrukcja stała stabilnie… I tyle! 😉 Słucham? Tak. Wyszło, że do wykonania piecyka, który naszkicowałem, trzeba użyć 44 cegły. Hm. Patelnia będzie na przyzwoitej wysokości. 😀
Przypomniał mi się dowcip o Polaku, któremu diabeł zostawił w celi dwie stalowe kule, z których ten miał wykonać coś zaskakującego, przedziwnego, co diabła zwali z nóg. Takie samo zadanie otrzymali inni, uwięzieni w sąsiednich celach… Tylko zwycięzca wyjdzie z celi cały i zdrów. Na eksperymenty mieli czas do rana. Nie będę podawał narodowości, więc umówmy się, że był to Polak, Marsjanin i Ufoludek. Marsjanin dwie kule połączył w jedną dużą. Wow! – zawołał diabeł. Ufoludek z kolei sprawił, że obie zawisły w powietrzu. Wow! Mega! – diabeł zrobił wielkie oczy.
Przyszła kolej na Polaka. Diabeł podszedł do jego celi, chcąc zobaczyć, co takiego przedziwnego z tych kul z kolei on wykonał. Polak z miną pewnego “nowoczesnego” Ryśka, oznajmił, że: – Sorry, diabeł, przegrałem, trudno, jedna kula mi się zepsuła a drugą gdzieś, kurde, zgubiłem… 😀
Proszę niczego nie zepsuć! Dziękuję za wizytę i komentarz. 😉 Jeśli napisze Pan do mnie na e-mail i poda adres to bardzo chętnie wyślę Panu pocztą kilka “wiejskomiejskich” magnesików na lodówkę, aby pozostała jakaś pamiątka. Proszę napisać na adres: wiejskomiejski@gmail.com Na pewno wyślę!
Pozdrawiam serdecznie!
Piotr