Rozpakowałem swój wymarzony pierwszy kociołek

Witam. Całkiem spora encyklopedia kociołkowania. 😉

REKLAMA
Właśnie rozpakowałem swój wymarzony pierwszy kociołek żeliwny. Producent w instrukcji zaleca jakby wykonanie obu opisanych przez Pana czynności naraz, czyli nasmarowanie całego kociołka wraz z pokrywą, nóżkami i uchwytem olejem spożywczym, a następnie wypełnienie ziemniakami i tłuszczem. Tak przygotowany kociołek należy wypalać 2 godz. na ognisku. Ma to sens? Przemek

Panie Przemku, bardzo delikatnie mówiąc (i pisząc) sensu to nie ma. Wyczuł Pan to doskonale. Po kiego czorta smarować wszystko jak leci olejem? Żeby spaleniznę było czuć na końcu wsi? Żeby ogień się lepiej palił? Olej, woda, ziemniaki… Wszystko na kupę dziada… Chwila… moment… Niektórzy sprzedawcy sami piszą instrukcję obsługi, skracając jakiś skopiowany z internetu tekst, który był przerobioną wersją innego tekstu… Profesor może być odlewnikiem, ale odlewnik profesorem nie będzie. Ciężko ustalić skąd to, kto to i co miał na myśli. Szkoda, że nie pstryknał Pan tej instrukcji. Miałbym do czego się odnieść. Pisałem o tym wiele razy, ale mogę opisać to raz jeszcze.

pierwszy kociołek żeliwny

Wypalanie kociołka żeliwnego

Wnętrze biwakowego naczynia żeliwnego (myśliwski kociołek żeliwny jest naczyniem biwakowym) należy zaimpregnować:

  • przed pierwszym użyciem (gdy jest nowy lub… gdy jest stary),
  • po każdej obróbce wnętrza (np. gdy było szlifowane mechanicznie bądź intensywnie ręcznie),
  • po każdej obróbce cieplnej (np. gdy uznamy, że stan naczynia wymaga “potraktowania” go ogniem), którą:
    • poprawiamy stan higieniczny (np. bo śmierdzi),
    • poprawiamy stan techniczny (np. bo pojawiła się rdza).

Jedną z charakterystycznych cech żeliwa szarego, jego poddanej obróbce mechanicznej powierzchni, jest jej szorstkość i porowatość. Wypalanie kociołka żeliwnego stosujemy w celu wypełnienia mikroporów spalonym olejem roślinnym. Brak tych mikroporów poprawia stan higieniczny naczynia i wpływa na jakość przygotowywania potraw. Poprzez zapieczenie drobin oleju, które wnikną w te mikropory, wygładzamy powierzchnię, potrawa nie przywiera, mniej się przypala, kociołek żeliwny łatwiej wyczyścić i zakonserwować. Naczynie po wyczyszczeniu, zakonserwowaniu i odstawieniu nie rdzewieje i nie śmierdzi, bo te mikropory nie gromadzą wilgoci, drobin potrawy… Tam są resztki spalonego oleju. Mikropory są niejako zaklejone (zasklepione, zatkane…).

pierwszy kociołek żeliwny - abc postępowania

Smrodek i robaczki

Naczynie żeliwne nie powinno śmierdzieć nawet po roku. Oczywiście zjełczały olej ma swój zapach. Smrodu nie będzie pod warunkiem, że było prawidłowo zaimpregnowane po raz pierwszy i za każdym razem po użyciu czyszczone i konserwowane też prawidłowo było. Jeśli po udanym i radosnym kociołkowaniu zapomnimy o usunięciu resztek potrawy, zostawimy kociołek na dzień, dwa… to oczywiście smród będzie. Latem być może będą i robale. Nie powinno nas to dziwić. Mój kolega, po każdym samotnym weekendzie spędzonym w pokoju w akademiku, przekonywał, że właśnie dlatego studiuje na wydziale humanistycznym, a nie… gastronomicznym. Twierdził, że te robale, bytujące w jego brudnych naczyniach, porzuconych w zlewie, budzą w nim tak wielką empatię… Jako humanista muchy by nie skrzywdził. W wolnej chwili wrażliwość utrwalał. Tych chwil miał dostatek. 😉 Dzisiaj byłby ekologiem. 😀

Wypalanie olejem kociołka żeliwnego (ale wcześniejsze i późniejsze czynności też) ma zatem poprawić jego stan techniczno-higieniczny. Dotyczy to jednak tylko tych powierzchni, które będą miały styczność z potrawą. Tę styczność będzie miało wnętrze misy kociołka oraz wewnętrzna powierzchnia pokrywy. Nic więcej. Chyba, że pocieknie po powierzchni zewnętrznej, ale… przecież nie będziemy tego zlizywać, prawda? 😉 Pozostałych powierzchni i elementów kociołka wypalać nie trzeba. Trzeba je jednak zakonserwować. Wypalać nie musimy, albowiem konserwują się same podczas każdorazowego pobytu nad ogniem. Kociołek się okopci. Super! Sadza zabezpiecza przed korozją. A jeśli go potem wysmarujemy olejem… Nie ma we wsi… Potem, czyli w ramach konserwacji, gdy ma sobie czekać do kolejnego razu.

pierwszy kociołek żeliwny - jak go przygotować

Przed, po i w trakcie?

W trakcie? Nie. Ani trochę. 🙂 Przed i po? Owszem. Bardzo. 🙂 Przed użyciem i po użyciu kociołek żeliwny musi być wyszorowany piaskiem i wypłukany czystą wodą. Szorowanie jest czynnością, którą trzeba wykonać również przed każdym wypalaniem olejem roślinnym. Fabrycznie nowy kociołek też porządnie wyszorować piaskiem trzeba. Szorujemy tylko jego wnętrze oraz wewnętrzną powierzchnię pokrywy. Porządne szorowanie to czynność wykonywana kilka razy po kilka minut. Wykonujemy ją dłonią osłoniętą rękawicą. Rękawica powinna być solidna, aby się zbyt szybko nie podarła i abyśmy nie poranili sobie dłoni.  Dodatkowo stosujemy pospolity druciak (taki do szorowania naczyń). Nie kombinować nic papierem ściernym, płótnem ściernym, ani stalową wełną. Piasek!

Za każdym razem wnętrze musi być płukane wodą, aby usunąć użytą porcję piachu oraz brudy nim zebrane. Tymi brudami mogą być jakieś powłoki zastosowane fabrycznie, o których nie wiemy nic. Widzimy, że to nie jest czyste przeszlifowane żeliwo. Nie wiemy, jak długo i w jakich warunkach ten kociołek był przechowywany, transportowany… Żaden nowy kociołek (polski czy chiński) nie nadaje się do użytku bez wyszorowania pisakiem, procesu wypalania oraz dalszych zabiegów higienicznych. Piaskiem usuwamy resztki potrawy, tłuszczu, przypalenia… Wnętrze dobrze wyczyszczonego kociołka nigdy nie będzie czyste niczym szkło. Nie ma szans. Ale trzeba doprowadzić do jak najlepszej sytuacji pod tym względem. Wytarte do sucha papierowym ręcznikiem powinno brudzić jak najmniej.

kociołek żeliwny zestaw

Pierwszy kociołek żeliwny

Kociołek żeliwny jest specyficznym naczyniem.  Zapaskudzić kociołek umie każdy. Łatwo doprowadzić do stanu, w którym wszystkie jego powierzchnie, mające styczność z potrawą, trzeba będzie poddać ponownej obróbce mechanicznej i termicznej. Tak więc warto się przyłożyć za pierwszym i za każdym razem. Jeśli nam to nie pasuje, trzeba znaleźć sobie inne hobby lub inne naczynia. Do kulinarnych zabaw nad ogniskiem jest ich sporo. Kociołek żeliwny nie jest jedynym naczyniem biwakowym, w którym możemy pichcić w ogrodzie, na działce czy na biwaku. Poza tym zastanówmy się, czy na pewno będziemy z tych naczyń korzystać w miarę często… Czy zawsze będzie nas to bawić, gdy trzeba będzie się ubrudzić podczas szorowania przed i po…

szorowanie kociołka

Pierwszy etap to wyszorowanie nowego kociołka piaskiem i wypłukanie go wodą. Dopiero tak przygotowany kociołek możemy poddać procesowi wypalania olejem roślinnym. Nie pamiętam już, ale chyba w żadnym opublikowanym tekście czy odpowiedzi na komentarz, nie napisałem, że wypalanie ma trwać określoną ilość minut. Ponownie opisywał tego nie będę. Nie ma racjonalnego powodu, aby robić to przesadnie długo. Szare wnętrze powinno się zabarwić na brązowo. Kolor nie będzie jednorodny, jednolity i nie pojawi się wewnątrz misy wszędzie. Pewnie na dnie da się zauważyć szybko, ale im wyżej krawędzi… Trzeba to samemu ocenić.

Z ogniem i z olejem… w głowie

To nie do Pana. Kociołek podgrzewać na małym ogniu (ognisku). Olej gorący wewnątrz znajdujący się rozsmarowywać… Do mazania przygotować sobie jakiś kij lub pręt, na którego jednym końcu trzeba przygotować sobie… zawiniątko. Koniecznie z bawełny. Żadnych syntetyków. Bawełna jest nasiąkliwa, ale nie jest topliwa. Może się zapalić, ale się nie stopi. Syntetykiem zniszczymy kociołek (kłopotliwie ubrudzimy, toksyny…). Koniecznie dobrze to zamocować, aby w trakcie mazania nie zostało w środku kociołka. Zaplanować wszystko. Przygotować się. Ogień + olej = niebezpieczeństwo! Z dala od dzieci, zwierząt… Z dala też od wszystkiego, co łatwopalne. Trzeba być obecnym przy wypalania w każdej sekundzie tego procesu, do czasu wychłodzenia kociołka i wygaszenia ognia.

(…) nasmarowanie całego kociołka wraz z pokrywą, nóżkami i uchwytem olejem spożywczym, a następnie wypełnienie ziemniakami i tłuszczem (…)

A gdzie kapusta? Liście kapusty… Zapomniał o kapuście! Okej, okej… 😀 Żartuję teraz. Ten producent gdzieś coś słyszał… Po zakończonym wypalaniu trzeba wykonać kolejne czynności. I teraz już proszę przeczytać poprzednie artykuły, w których to opisuję… Będzie tam o ziemniakach lub/i obierkach też. 🙂 Blog ma wyszukiwarkę. Proszę wpisać kociołek i nacisnąć ENTER. Powinno wyszukać 30 tekstów z tą tematyką w treści. Dziękuję za komentarz. Jeśli ma Pan pytania, proszę śmiało pytać.

Polub i podziel się treścią z innymi.

2 thoughts on “Rozpakowałem swój wymarzony pierwszy kociołek

  • 2020-04-28 o 23:41
    Permalink

    A jak zaimpregnować kociołek żeliwny emaliowany czy owe kociołki się impregnuje czy jak ??

    Odpowiedz
    • 2020-04-29 o 16:37
      Permalink

      Na ten temat już się wypowiadałem, więc proszę poszperać w tekstach. Blog ma wyszukiwarkę, więc łatwo znajdzie Pan odpowiedzi na pytania. W wielkim – jak dla mnie – skrócie 🙂 odpowiem, że NIE. Naczyń (w tym kociołków) żeliwnych, które są powleczone emalią, nie impregnujemy. Natomiast na pewno warto je zakonserwować po każdym użyciu. Konserwacja dotyczy jednak tylko nieemaliowanej powierzchni zewnętrznej oraz innych elementów (jeśli takie są, np. pokrywa) wykonanych z żeliwa. Proszę o tym poczytać w innych moich tekstach.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

19 + siedemnaście =