Róże w ogrodzie. Każda pliszka swój ogonek chwali?

O różach napisano już chyba wszystko. Nie mam żadnej tajemnej wiedzy, którą mógłbym kogokolwiek zaskoczyć. Z początkiem każdej wiosny z niepokojem przyglądam się krzewom róż w moim ogrodzie, czy i tym razem przeżyły zimę bez większego szwanku. Bywało, że w grudniu na krzewach pojawiały się spore młode odrosty. Nagłe nadejście mrozów w takiej sytuacji nie zwiastowało różom niczego dobrego wiosną. Jak każdy ogrodnik amator uważam, że moje róże są najpiękniejsze a tzw. róże pnące – zjawiskowe. No weź zobacz.

róże pnące

REKLAMA

Róże pnące. Ciąć? Nie żałować?

Jest w tym nieco prawdy. Róże to krzewy, a krzewy ciąć należy już choćby dla ich odmłodzenia. Cięcie niektórych krzewów ozdobnych pozbawi je kwitnienia na młodych pędach. Różom w większości odmian  to nie grozi. W przypadku róż dobrze jest wiedzieć (zapisać, zapamiętać), jaki gatunek i jaką odmianę kupiliśmy. Wiedza ta pozwoli stosować prawidłową pielęgnację, która może być nieco inna dla określonego gatunku. Różom wiosenne cięcie dodaje animuszu i uroku latem. Róż pnących nie powinniśmy jednak ciąć co roku. Cięcie higieniczne róż, czyli pozbywanie się pędów słabych, chorych, przemarzniętych i martwych, jest czynnością każdej wiosny wskazaną. Ważne, aby w pierwszym, drugi a nawet w trzecim roku po posadzeniu tzw. róż pnących stosować tylko cięcia higieniczne.

W większości ogrodów znajdziemy ozdobne pergole, parawany, kratownice i drabinki tworzące zaciszne miejsca, w których lubimy schować się przed światem. Te właśnie miejsca znakomicie nadają się na obsadzenie krzewami róż pnących. Można ten kwiatowy raj uzupełnić innymi delikatnymi a nieinwazyjnymi pnączami, których cała uroda tylko w obfitym kwitnieniu. Do takich pnączy zaliczam powojniki. Dzięki licznym podporom, na tle innej zieleni,  kwiaty powojnika mogą pokazać się w pełnej krasie. W moim miejski ogrodzie powojniki, róże pnące oraz cytryniec, wspólnie tworzą dość gęsty parawan. Przy czym róże pnące i powojniki są ozdobą główną, a osłonę właściwą zapewniają liście cytryńca chińskiego.

róże pnące
Widok z kuchni

Róże pnące czy róże czepne?

Róże pnące to pnącza? Nie. Nazywane są też czepnymi. Tu jesteśmy bliżej prawdy. W stanie dzikim kolce na pędach róż pomagają im trzymać się pni i gałęzi drzew. Tak myślę, gdy widzę kolce skierowane ku dołowi. Pędy róż czepnych do podpór przywiązywać i tak trzeba. Róże pnące nie posiadają organów czepnych ani zdolności pnących czy wijących. Ktoś się uparł nazywać je pnącymi i tak zostało. Zawsze wspomagamy roślinę: albo tniemy, aby uformować krzew i wzbogacić kwitnienie, albo tniemy i podpieramy, aby wspomóc i kontrolować potrzebę wspinaczki ku słońcu, albo wreszcie tniemy i doginamy, by okiełznać pierwotną potrzebę ukorzenienia. Tak. Fakt, że róża ma długie i giętkie pędy, które, pod naporem obfitego kwitnienia, uginają się ku ziemi, wynika z pozostałości dzikich cech krzewu. Jeśli zostawimy roślinę “samą sobie”, to taki ugięty i opadły pęd najpewniej z czasem się ukorzeni. Nie sprawdzałem.

róże pnące

W większości sklepów z akcesoriami ogrodniczymi można kupić zielony powlekany miękki drut ogrodniczy. Nim podwiązujemy pędy. Hm. Dla oszczędnych ogrodników obojga płci podpowiedź jest taka, że w, jakże często psujących się, elektronarzędziach jest kilkaset metrów pięknego drucika miedzianego, który doskonale sprawdzi się w ogrodnictwie. Wystarczy ów drucik odzyskać przed pozbyciem się zmaltretowanej np. wkrętarki. Słucham? Oj, Drogie Panie! W suszarce do włosów też jest? 🙂 Cieniusi, ale jest. Pośród licznych urządzeń domowych one (suszarki do włosów) kupowane są najczęściej. Mój drucik miedziany pozyskałem przed oddaniem na recykling kilku zużytych elektronarzędzi. Wybrałem zwój tego najgrubszego. Dlaczego nie pozyskałem drucika z suszarki do włosów? Hm. Bo… Bo moja suszarka się nie psuje. Ba! Ona zawsze wygląda jak nowa. Mnie to nie dziwi, bo… przecież ja jej nigdy nie używam. A skoro nowa, na gwarancji, to przecie drucika nie wyjmę.  😀 Tak. Sznureczki i tasiemki też mogą być. Skąd je pozyskać? 😀 No weź…

róża

Kwitnący ogród różany

Różany zakątek przed domem uzupełniłem kilkoma krzewami róży parkowej i tzw. okrywowej. Znalazło się miejsce na moje ulubione floksy, szałwię ozdobną i nieco mięty. Latem mineralna z lodem, cytrynką i miętą… z ogródka… Pychotka. Na wsi miętę mogę kosić kosą, ponieważ w tym roku mięta poszła już w trawę. W mieście nie, bo w ogrodzie na kocim trawniku trawy mało. Tzn. trawy jest sporo, ale trawnik jest mały. 🙂 Poza tym kostka brukowa… Mięcie z przymusu towarzystwo cytryńca, róż, floksów i powojników musi wystarczyć.

róże pnące

Stanowisko wzbogaciłem pnączami powojnika, bo… ciągle mi mało kwiatów. Klematis również mam w kilku odmianach, ale ten wielkokwiatowy jest ulubionym. Latem pod oknami mam urokliwy wielobarwny zakątek, wypełnionym zapachami i… dźwiękiem zapracowanych pszczół. W tym roku pojawią się tam malwy, których sadzonki, wysiane z początkiem kwietnia z zebranych na wsi nasion, ładnie już rosną w donicy. Hm. Mszyce się cieszą? Czy ja wiem? Wczoraj powodu do radości nie miały. Nie lubię chemii, jednak w kilku sytuacjach oprysk jest niezbędny. Hm. Na ratunek różom, ale prawdopodobnie na zgubę pszczołom.

Róże (róże pnące też) sadzimy w okresie od marca do maja lub od września do listopada. Jestem zwolennikiem wiosennego sadzenia. Wiem, że ciężko się oprzeć przed zakupem w czerwcu czy lipcu, gdy u ogrodnika w donicach róż pokusa czyha kolorowa… Kwiaty w donicach w okresie kwitnienia lepiej się sprzedają, albowiem u ogrodnika też zwykle kupujemy “oczami”. Mówiąc krótko przed domem posadziłem róże wysokie, średnie i niskie. Posadziłem przed oknem w kuchni, bo widok kolorowych kwiatów o poranku sprawia, że śniadanie smakuje doskonale. A śniadanie posiłkiem najważniejszym jest, prawda? 🙂

róże pnące

Klimbery czy ramblery?

Kiedyś, spoglądając na moje róże, ktoś zadał mi takie właśnie pytanie. Odpowiedzi nie uzyskał, bo… nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Klimbery? Ramblery? No weź… Ni cholery. 🙂 Chuck Berry? To tak. Znam człowieka. 🙂 Kiedyś znajomy ogrodnik oznajmił mi, że mam zapamiętać tylko tyle, iż róże oczywiście występują w różnych gatunkach i odmianach, ale mnie wystarczy wiedza, które z posiadanych wznawiają kwitnienie pod koniec lata oraz które z nich kwitną intensywnie raz w roku. Jedne zawsze wiosną a inne zaraz po kwitnieniu. I tyle.

Róże pnące w sprzyjających warunkach dorastają nawet do 10 m wysokości. W pierwszym sezonie nie ma co liczyć na obfite kwitnienie. W moim miejskim ogrodzie rośnie krzew róży pnącej o grubych łodygach i pięknych dużych, pełnych, czerwonych (szkarłatnoczerwonych) kwiatach. Ta róża kwitnie raz w roku. Pędy główne pozwalają się uginać łukowato, czyli doprowadzać do pozycji poziomej. Obok niej rośnie starszy krzew o kwiatach różowych, które pokrojem przypominają kwiat róży dzikiej (kwiat otwarty). Kwitnie średnio obficie, szybko przekwita w czerwcu, aby ponowić kwitnienie z końcem lata. Mam kilka krzewów róż rabatowych i parkowych, ale o nich pisał nie będę. Kwitną pięknie. Zabezpieczam korzenie przed przemarzaniem (kopczykuję). Wiosną nieco przycinam. Nawożę. Podlewam. Śliczna, prawda?

róża parkowa

Przycinanie róż pnących

Aby krzew róży pokrył się mnóstwem pachnących pąków trzeba o niego zadbać z początkiem wiosny. Już wspominałem, że nie tniemy krzewu w pierwszym roku po posadzeniu. Trzeba odczekać co najmniej trzy sezony, aby roślina się “zahartowała” na stanowisku, zakorzeniła i samodzielnie rozrosła. Trzy długie pędy delikatnie ugiąłem i przymocowałem na łukowatej podporze. Z tych pędów głównych wiosną wyrosło wiele bocznych, na końcach których pojawiły się liczne pąki. Moja róża w trzecim sezonie właśnie rozpoczęła pokaz kwitnienia. Najbliższej wiosny skrócę je, tak by zostało na każdym z nich 5 oczek. W czwartym sezonie spodziewam się obfitszego kwitnienia, choć już w tym roku pojawiło się kilkadziesiąt pąków.

róże pnące

Róże pnące znakomicie się mają sadzone pod murami domów. Częsty to widok na wsi (zdjęcie powyżej). Zimą mury zapewniają osłonę przed mroźnymi wiatrami, latem zaś są podporą do wzrostu oraz zapewniają odpowiednią wilgotność gleby. Oczywiście stanowisko musi być słoneczne (najlepiej południowe). I te okazałe kwitnienie pojawia się na krzewach róż, które rosną tam od wielu lat. Babcia mówiła, że róże są jak starzy ludzie: lubią ciszę, spokój i stałe miejsce.

Przycinanie róż pnących jest ważnym zabiegiem. Tniemy starannie korzystając z ostrego sekatora (najlepiej takiego, który stosujemy tylko to przycinania kwiatów, którym łodyga jest sprawnie cięta a nie zgniatana i szarpana). Równie ważne jest podlewanie. Podlewamy zawsze pod korzeń, w upalne lato najlepiej raz na 2 tygodnie wieczorem wiadro wody. Dosłownie! Róże korzenie mają głęboko, więc tylko tak zadziałamy skutecznie.

róża parkowa

Dzika róża

Wiele razy obiecywałem sobie, że pewnej zimy zrobię wino z dzikiej róży, ale… jakoś nigdy to nie nastąpiło. Owoce róży dzikiej powinno się zbierać po pierwszych przymrozkach. Zawierają wówczas więcej cennych cukrów. Muszą być jeszcze twarde. Być może komuś uda się zebrać w odpowiednim czasie tyle owoców, aby wystarczyło choćby na słoiczek dżemu. O ile nie zniechęcą go małe wścibskie kolce. 🙂 Wina, nalewki, likiery, dżemy, przeciery, kompoty, syropy. soczki… Owoce dzikiej róży dodane do sosów, zup, sałatek… Słyszałem, czytałem, ale nie próbowałem. Smak domowego wina z dzikiej róży znam, ale dawno nie piłem. Herbatka z dzikiej róży? Zimą? Często.

owoce dzikiej róży

róże pnące

Lubię ten widok. Taka mini dżungla w środku miasta. Hm. Tak. Całkiem pięknie! Gdyby nie te tramwaje…  Nie widać, ale słychać. Na szczęście lipiec niebawem. Wytrzymam. 🙂 O różach jeszcze wspomnę nie raz.

Polub i podziel się treścią z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

20 − pięć =