W przydomowej drewutni. Piły, siekiery i toporki
Duzi chłopcy pracę w drewutni lubić powinni. Na wolne sobotnie przedpołudnie jest to – moim zdaniem – zajęcie idealne. Po całym tygodniu np. korporacyjnego magla, 3-4 godziny poświęcone na przygotowanie kolejnej partii drewna na opał ma w sobie zalety wizyty u dobrego terapeuty, połączonej z treningiem w modnym klubie fit. Nie będę wdawał się w wyliczanie zalet. Pomyśl jednak, że za relaksujące sobotnie przedpołudnie w drewutni nic nie płacisz. 🙂 Gdy się ma piec, pieco-kominek, kominek albo kocioł grzewczy, szanse na taką przydomową terapię zajęciową rosną. 🙂 Przyjemność relaksowania się w cieple kominka nie jest jednak za darmo ani dosłownie, ani w przenośni. Nawet jeśli kupiłeś drewno suche (sezonowane), drewno pocięte na równej wielkości szczapy, zapłaciłeś za poukładanie drewna kominkowego w drewutni – i tak musisz nieco pracy wykonać. Szczapy drewna z drewutni do komory pieca lub kominka same nie powędrują. Siekierką też czasami trzeba będzie machnąć. Tym razem będzie o pracy siekierą, toporkiem oraz – jeśli czas pozwoli – o pracy piłą z łańcuchowym motorkiem. Siekiera – kiedyś na wsi bez niej ani rusz.
Siekiera i toporek czy łańcuch i motorek?
Przydać się może wszystko. Mój wybór najpierw padł na toporek. I to toporek nie byle jaki. Zabytkowy. Pewnego razu w pobliskim sklepie z antykami wypatrzyłem zwykły stary toporek strażacki. Taki właśnie toporek w dzieciństwie widywałem u boku chłopaków z ochotniczej straży pożarnej. Toporek ma z jednej strony ostrze sieczne, z drugiej zaś kolec. Strażakiem nigdy nie byłem, więc o strażackim zastosowaniu toporka za wiele nie napiszę. Domyślam się jednak, że toporek miał główne zadania dwa: roztrzaskać przeszkodę (np. drzwi) oraz przesunąć inną (np. belkę). Te dwa zadania również w drewutni można nim realizować nadal. 🙂 Rozłupać szczapę jednym uderzeniem oraz przysunąć kolejną.
Siekiera, motyka?
Nie, nie. Z siekierą na wsi chodzę do szałerka (przepraszam: do domku gospodarczego) a w mieście do piwnicy lub chlewika (przepraszam: do pomieszczenia gospodarczego przy garażu). Z motyką? Wiadomo. Jakkolwiek ja nigdzie się nie wybieram. 😀 Toporek. Strażacki toporek. Pozornie niepozorny. Wybrałem toporek strażacki z ciekawości. O ile dobrze pamiętam, w pierwszej wersji miał być ozdobą wiszącą pośród innych staroci w dom na wsi. Pieco-kominek był wtedy dopiero w bliżej niesprecyzowanych zamysłach. Trzy siekiery używane do pracy na wsi nie oczekiwały towarzystwa. Natomiast idealnie pasował do zbioru staroci wiszących na ścianie wiejskiego salonu.
Zakupiony toporek strażacki nigdy przeze mnie nie był ostrzony. Wrócił ze mną do miasta, gdy w domu pojawił się pieco-kominek. Pierwszy test w drewutni przeszedł wzorowo, więc został w mieście jako narzędzie nadal użytkowe. Kształt ostrza (przekrój jest mocno klinowy) sprawia, że tym toporkiem pracuje mi się równie dobrze, jak nową siekierą do łupania. Tam gdzie toporek sobie nie radzi lub – co bliższe prawy – nie ma sensu nim pracować, z odsieczą przychodzi pilarka łańcuchowa. Klinów do łupania nie używam, ponieważ wśród kupowanego drewna zbytnich okazów nie napotkałem.
Siekiera ciesielska
Mała siekiera ciesielska w drewutni przydatna jest do przygotowania małych kawałków drewna na rozpałkę. Mała, ostra, poręczna. I taką właśnie siekierę też mam. Narzędzie ostre, więc podczas użytkowania trzeba być ostrożnym. Z suchych kawałków brzozy zapas drobnicy rozpałkowej przygotujemy szybko. Brzoza nadaje się do tego znakomicie nie tylko ze względu na cenę. Suche drewno brzozowe łupać siekierą można bez używania dużej siły.
Na frasunek obstalunek!
Poszukując odpowiedniego narzędzia to łupania drewna opałowego wśród nowych sprzętów oferowanych w marketach narzędziowo-budowlanych, proponuję zwrócić uwagę na te, w których trzonek jest osadzony i ustabilizowany w taki sam sposób, jak w moim toporku strażackim. Te dwa boczne metalowe haki mocowane są do trzonka po obu jego stronach. Doskonale stabilizują trzonek oraz – co nie jest bez znaczenia – osłaniają trzonek przed uszkodzeniem.
Osadzanie trzonków w siekierach czy młotkach nie należy do umiejętności powszechnie znanych. Ten sposób mocowania daje większe szanse samodzielnego osadzenia trzonka, bez wyuczonej takiej właśnie umiejętności. Sposób mocowania trzonka jest bardzo trwały. Zapewnia też bezpieczeństwo w trakcie pracy. Tak umocowana siekiera nie spadnie z trzonka w trakcie zamachu. Słucham? A ja nie kupuję nowej siekiery. Wolę samodzielnie osadzić trzonek. Można się tego nauczyć. Niestety, nie jest to tak intuicyjne, jak obsługa playstation 4, ale… No, weź… 😀
Siekiera do obstalowania
Kiedyś z siekierą szło się do kowala lub do cieśli. Zwykle tylko oni sprawnie i fachowo osadzali nowe trzonki w miejsce połamanych. Kowal wyklepał poranione ostrze, przeszlifował… Ponieważ właśnie połamałem trzonek mojej dużej siekiery, za jakiś czas pokażę, jak to robić samemu. To wcale nie jest takie trudne, choć… na pewno nie jest takie proste. 🙂 Najpierw muszę odpowiedni trzonek wypatrzeć w sklepie. Do dużych siekier dobre trzonki kupisz tylko w sklepach na wsi. A moja siekiera jest naprawdę duża. Trzonek zakupiony w wielkomiejskim markecie pękł jak zapałka. A siekiera stara z dobrej przedwojennej polskiej stali. Też kupiona na starociach. 🙂
Tego typu narzędzia nie muszą wyglądać ładnie. One mają być użyteczne. W mojej drewutni leciwy toporek strażacki przeżył już trzeci sezon i – jak widać – nadal ma oryginalny trzonek. Ostrze jest tępe, ale tym lepiej rozłupuje się nim dębinę, buczynę czy brzozę. Kloce i pniaki o śr. 20-30 cm i dłu. 40cm łupie bez większego problemu. Biorąc pod uwagę przydatność oraz cenę zakupu – mój toporek strażacki jest narzędziem doskonałym i bezcennym! Niczego podobnego za 20 złotych nie kupisz. 🙂 Na dzisiaj tyle. W kolejnej części o spalinowej pile łańcuchowej.
PS. Porównałem zajęcia w drewutni do wizyty w modnym klubie fit, ale oczywiście nie w tym dresiku. W tym stroju prawdopodobnie by mnie tam nie wpuszczono. Ale kto by się tam pchał. 😀