Wiejski kociołek. Dania jednogarnkowe z kociołka żeliwnego
Wiejski kociołek mięsem jednorodnym z wieprza acz rozmaitym na przemian napełniać. Kupić tedy mięso świeże, bez kości raczej, w ilości wedle uznania. Kawały ładne a różne u rzeźnika wypatrzeć. Nie stronić od karkówki, żeberek, schabu i boczku świeżego. Płat świńskiego sadła ze skórą upatrzyć. Pod żadnym naciskiem nie kupować mięsa u rzeźnika doprawianego. Przyprawianiem przed użyciem samemu się zająć. Karkówkę pokroić w średnią kostkę, żeberka z umiarem poporcjować, boczek w porcje takoż acz w grubych plastrach pozostawić. Dobra porcja żeberek najwyżej dwie kości posiadać powinna. Kiełbasę w dużych kawałkach tylko dobrej jakości użyć. Płat sadła w całości na dnie pozostawić. Przyprawiać gotową a sprawdzoną mieszanką ziół do potraw z mięsa wieprzowego (duszonego, żeberek lub pieczeni). Łączenia przypraw ziołowych się nie bać. Nadto nie eksperymentować. Wiejski kociołek w nastroju a bez pośpiechu rychtować.
Tak mógłby zaczynać się staropolski przepis na wiejski kociołek mięsno-warzywny. Mógłby? Hm. Zaraz na to pytanie sobie odpowiemy. 🙂
Wiejski kociołek
Nasz wiejski kociołek będzie daniem wielomięsnym z odrobiną warzyw. Marchew tedy umyć, obrać i opłukać raz jeszcze. Młodą w całości a starą w talary pokroić. Marchwi nie żałować. Zdrowa i sił dodaje. Do mięsa psuje. Ziemniaki obrać, umyć i na części pokroić. Ziemniaków nieco, bo zapas mięsa trza zmieścić cały. Ziemniaków nieco (lub wcale), bo smak mięsa zmieniają. Cebulę niejedną pokroić w plastry grube. Przed krojeniem cebule obrać. Zapłakać. Na zdrowie! Włoszczyzny innej nie dodawać, chyba że kociołek bardzo pojemny mamy. Czosnek z wyboru używać, drobno siekany, jakkolwiek z ilością nie przesadzać. Przyprawiać gotową mieszanką ziół do potraw z mięsa wieprzowego (dusznego, żeberek lub pieczeni). Wiejski kociołek w prawdziwym kociołku żeliwnym pichcić. Kociołek do pichcenia bez grymasu uprzednio dziarsko przygotować.
Kociołek tradycyjnie chłopski?
Wiejski kociołek strawą jednogarnkową zwany nie tylko na wsi podawać można. Miastowym w ogrodzie lub na biwaku też smakował będzie. Chłopski kociołek, na przemian tradycyjnym wiejskim kociołkiem zwany, na wsi w mięsnej postaci mało lub nie był jadany wcale. 😀 W małej izbie przed wiekami w kotle nad zwykłym ogniskiem gotowano. Czy potrawy takie? Jarskie najczęściej. Z wieków średnich przekazy znikome, ale tu i ówdzie w skansenach entuzjaści pokazują a znawcy opowiadają, jak to onegdaj na wsi w istocie bywało. Bywało tradycyjnie. Najczęściej biednie. 🙂 W wiekach nam bliższych wieś rajem nadal nie była. Sam pamiętam i Rodzice opowiadali. Nadal lubię popytać, gdy rozmówca wiekowy.
W polu dania jednogarnkowe chłop jadał, ale głównie dlatego, że w jednym naczyniu łatwiej donieść na pole i spożyć wygodniej było. Bogatszy w trojakach obiad dostawał. Biedny chłop w jednym garnku na raz tyle mięsa w życiu nie widział. Być może dopiero w wieku XX i to w drugiej połowie jego. Wcześniej? Kmieć mieć szansę mógł większą. 🙂 Kmieć był gospodarzem pełnorolnym. Jeden łan pola (ok. 17 ha) dawał mu przewagę nad… chłopem biednym lub bezrolnym. Na Pomorzu i na terenach opodal bogatych kmieciów nazywano gburami. Gbur był posiadaczem wiejskim z gospodarstwem kilkułanowym. Kilka łanów nadal jest majątkiem sporym.
Minimalizm wiejski
Wieki temu na wsi dominowała dieta mleczno-mączna, z czasem kartoflano-mleczno-mączna. Mięso jadano tylko lub najczęściej od święta. Można mówić o mięsnym minimalizmie wiejskim. 🙂 Chłop wybredny nie był, bo wybrednym być nie mógł. Co sam lepszego do jedzenia wyprodukował w większości przeznaczał na handel (świeże mleko, jajka, sery czy np. masło). Handlował produktami nie tylko rolnymi. Codzienność chłopska to kasza okraszana tłuszczem z sadła lub olejem z konopi, wodniste zupy (wodzianki i bryje), ziemniaki omaszczone maślanką bądź serwatką. Poza tym? Kapusta, kapusta, kapusta… I bób. Słucham? Wodziankę w telewizji widziałeś? Nie, nie. To nie to. Skup się. Zupa taka. Obyś jej jeść nie musiał. 😀
Jeśli mięso to z drobiu, ale w niedzielę i nie w chacie każdej. Jak choroba do do kurnika lub do chaty przylazła. Wieprzowina od święta lub po żniwach i w co lepszej chacie. Wołowina prędzej u pana na stole gościła, bo chłop krowę karmił dla mleka a wołem w polu orał. Jeśli chłopski kociołek upitrasić chcemy, prędzej grochem z kapustą, burakami z cebulą, albo bobem, marchwią i pietruszką wypełnić należy, o mięsie zapominając lub w pamięci smak przywołując. Do smażenia albo do potraw olej lniany lub konopny używać trzeba. Wieś polska jeszcze nie tak dawno z uprawy konopi słynęła. Sienniki słomą konopną wypychane były. Olej tłoczono. Sznury pleciono. Obsadzano konopiami zagony warzywne, aby robal omijał i zaraza odpuszczała.
Karczma a sprawa chłopska
W dawnych czasach tylko bezrolnego lub ubogiego wsioka pan chłopem nazywał. Chłop w onych czasach to najbiedniejszy poddany. Wieśniak bez ziemi lub z gruntem wokół chaty jedno. Nie-wol-nik. A kmieć? Pańszczyznę odrobić musiał, ale głodny nie chodził. A gbur? To później i to był już ktoś! Zaraz po szlachcie i… karczmarzu – nie wdając się w szczegóły. 🙂 Pozmieniało się wiele, ale nie wszystko. Karczma na wsi nadal być musi. A i chłop się we wsi znajdzie. 😀
Mój sąsiad, co to z losem pogodzić się nie może, codziennie nad butelką o tym rozmyślając, wygląda na kmiecia, ma maniery gbura, ale chce być traktowany jak panisko 🙂 Chodzący skansen i zagadka wiejskiego bytu. Zagadka tradycyjnie głośna i bardzo nachalna. W mieście tłum pochłonąłby go szybko. Na wsi widoczny jak mucha w świeżym mleku. 😀 Wszyscy wokół wiedzą, gdzie co i kiedy pije. Ale czym się żywi? Ot, zagadka. 😀
Kociołek matołek
Wiejski kociołek jako danie obficie mięsne prędzej bym nazwał kociołkiem kmiecia lub kociołkiem gbura. 🙂 Brzmi to jednak niezbyt… hm… zachęcająco. Określenie kmiot i gbur posiadacza wiejskiego już nie dotyczy. No, chyba że! 🙂 Nasz kociołek oczywiście będziemy nazywać wiejskim, bo jakoś tak ładnie brzmi. Nic to, że z polską wsią nie ma nic wspólnego. Wszak fasolkę po bretońsku jemy, choć na Półwyspie Bretońskim nikt o niej nie słyszał. Kotlet pożarski też nie dla ku chwale strażaków wymyślono. A bigos staropolski to się robi z kapustą czy z kapusty? Hm? 🙂 Nie dla kmiota, nie dla gbura ziemniaków w kociołku bez mięsa fura. Takie naprędce przysłowie sobie wymyśliłem. Tradycyjne. Wiejskomiejskie. 😀
Chłopskie dania jednogarnkowe to raczej potrawy zupo podobne i jarskie. Gulaszo podobne? Gdy wpadł kawałek mięsa do gara. 🙂 Na pewno nasz, ten tu, wiejski kociołek, jednogarnkowe danie na bogato, mięsny w przeważających składnikach, nie przypomina tamtych dań z chat wiejskich. Taki dowcip kiedyś krążył, jak to baca, w miejskim zoo z wycieczką będąc, pierwszy raz węża obaczył. Po powrocie chwaląc się turyście, gdzie był i co widział, nazwy stworzenia nie znając, podobieństwa szukał wśród zwierząt wiejskich sobie znanych. Znamy dowcip? 🙂 No, to tak właśnie nasz wiejski kociołek jest podobny do jakiegokolwiek dania tradycyjnie chłopskiego. Wszelako przejmować się tym nie będziemy. 🙂 My tu gadu gadu a nasz kociołek od godziny z okładem syczy i syczy…
Kociołek klasyczny?
Czym tu kogo zaskoczyć, jeśli wszystko dostępne wszędzie i bez ograniczeń żadnych? Może właśnie wiejski kociołek, ale taki tradycyjnie chłopski, klasyczny, taki z kaszą, olejem konopnym, czosnkiem, szczyptą soli i pieprzu (ziołowego), świeżym szczypiorkiem posypany? Z drewnianej misy drewnianą łyżką do ust podawany? 🙂 Tylko po co wyciągać kociołkową armatę? Tradycyjną wiejską potrawę z kaszy i czosnku, olejem z konopi zakropioną, spokojnie, na gazie, w zwykłym garnku w pół godziny zrobimy. Słucham? Stare z nowym? Ja Ci dam schabowy… Kaszą to dzieci straszą? 🙂
Na koniec poważnie. Zastosowałem folię, ponieważ chciałem sprawdzić taki wariant zabezpieczenia przed przypaleniem. Same liście kapusty na spodzie i na wierzchu też doskonale izolują. Kapusta chłonie nadmiar przypraw i soli, więc warto ją dodawać zawsze. Górna warstwa kapusty chroniła mięso przed przypaleniem od nagrzanej pokrywy. Garnek był wypełniony składnikami “na ciasno”, ale powinniśmy wiedzieć, że już po kilkunastu minutach objętość zawartości się zmniejszy. Przed skręceniem kociołka dodać troszeczkę oleju. Można podlać kapką wody. Składniki puszczą soki, więc płynu w środku i tak będzie dostatek. Całość na małym ogniu dusić ok. 120 minut. Przed podaniem posmakować. Jeśli mięso nie będzie miękkie, kociołek skręcić i odstawić na ognisko. Kociołkować do skutku.
Wiejski kociołek bardzo wygłodniałym a gotowym do ciężkiej pracy podawać. Sytym a marudnym przed biesiadą zajęcie w ogrodzie wyszukać. Ubrudzonych umyć. Strudzonych i głodnych nakarmić wreszcie. Wiejski kociołek od święta podawać. Słucham? Biesiada w ogrodzie świętem być powinna. 🙂 Smacznego!
Profil na fejsie!
Polub mój profil na Fejsie! Dołącz do nas. Będziesz na bieżąco z nowymi treściami na blogu wiejskomiejski.pl DZIĘKUJĘ!