Podstawa pod parasol balkonowy
Dzień dobry. Garnki garnkami, a ja kupiłam podstawę żeliwną pod parasol balkonowy. Jest piękna, ale zastanawiam się, czy nie powinnam jej jakoś zaimpregnować, jakoś czymś zabezpieczyć? Może Pan mi doradzić, co można zrobić zapobiegawczo z czymś takim? To nowa podstawa i jest w bardzo dobrym stanie. Jednak nie chciałabym dopuścić, żeby pojawiła się na niej rdza. W załączeniu zdjęcia, bliższe i dalsze ujęcia. Żeliwna podstawa pod parasol jest dość ciężka. Pozdrawiam! Monika
Szanowna Pani Moniko, dziękuję za e-mail i zdjęcia. Całkiem zgrabna ta żeliwna podstawa pod parasol. Pozwoli Pani, że ja sobie pozwolę 🙂 odpowiedzieć na to pytanie w dalszej części artykułu. Zwykle żartuję, że na krótkie odpowiedzi jestem za leniwy. Liczę, że i teraz ktoś coś pożytecznego dla siebie tu znajdzie. Opiszę, jak ja sobie poradziłem z mocowaniem parasoli ogrodowych. Dzięki Pani przypomniałem sobie, że gdzieś przetrzymuję plastikową podstawę, którą napełnia się wodą. Musze ją komuś dać w prezencie. Leży w mojej ogrodowej rupieciarni od ponad dekady. Zatem po kolei.
Podstawa pod parasol
Parasole ogrodowe muszą być w jakiś sposób do podłoża przytwierdzone lub umocowane. Najbardziej rozpowszechnionym sposobem są wszelkiego typu podstawy, stojaki, cokoły, obciążniki, uchwyty, kotwy, wkręcane szpile… Ileż to nazw… Im większy parasol tym trudniej go ustabilizować. Mocowanie musi być solidne, więc zwykle podstawa, do której będziemy go mocować, musi być bardzo ciężka. Parasol na wietrze zachowuje się, jak typowy żagiel. Gdy wystąpi gwałtowny poryw wiatru, otwory w jego czaszy na nic się zdają. Silne zamocowanie parasola do podłoża zniszczeniom sprzyja. Płótno zazwyczaj wytrzyma, ale rachityczne stelaże parasola się łamią, łączenia nie wytrzymują… Chińszczyzna? Tak, ale parasole ogrodowe mają chronić tylko przed słońcem, więc tu akurat kraj pochodzenia nie ma nic do rzeczy. Kilka parasoli już wykończyłem. 🙂
Podstawa to parasol
Z płóciennych wielokątnych namiotów ogrodowych rozpościeranych na stelażach zrezygnowałem już dawno. Żaden nie przetrwał nawet połowy letniego sezonu. Trochę wieczornego zamieszania w ogrodzie, nieco roztargnienia i… o poranku trzeba było zbierać porwane resztki. Na nic stelaże, na nic linki, na nic szpilki i zmyślne mocowania do podłoża. Wszystko dobrze póki nie zawieje. Z ogrodowymi parasolami było znacznie lepiej. Solidna podstawa pod parasol oraz możliwość złożenia go na noc (lub przy niepogodzie) zwykle przedłużała mu żywot do 2-3 sezonów. Mówię jednak o sytuacji w ogrodzie. Z parasolami na balkonie doświadczeń nie mam. Nie oznacza to, że czyhają na nie niebezpieczeństwa zupełnie inne. Na balkonach zwykle wielkich parasoli nie instalujemy, więc ta mała żeliwna podstawa zupełnie wystarczy.
Lubię ułatwiać sobie życie i nie znoszę kolejnych wydatków na coś, co powinno mi służyć przynajmniej kilka sezonów. Czwarty lub piąty porwany lub/i połamany parasol, skłonił mnie do zainwestowania w tzw. małą architekturę ogrodową. W ubiegłym roku w ogrodzie na wsi pojawiła się wiata ogrodowa. W tym roku zamierzam pokryć jej dach blachodachówką oraz – jeśli czas pozwoli – utwardzić teren kostką. Nie odbiegam od tematu, bo chcę tylko wspomnieć, że mimo zbudowanej wiaty i mimo domu z werandą, przeciwsłoneczny parasol płócienny też mam. Trochę się był… Hm… Naprawiłem go i czeka w rezerwie, gdyby ktoś zapragnął w ogrodzie, gdzieś z boczku, w separacji książkę poczytać, muzyki posłuchać… Parasol to podstawa, gdy latem w ogrodzie – jak mawia mój sąsiad – słoneczko kopsa żaru. 🙂
Żeliwna podstawa pod parasol
Dlaczego tyle o tym piszę, zamiast odpowiedzieć krótko i węzłowato? Głównie – jak już wspomniałem – z lenistwa. 😀 A dlaczego wspominam o swoim parasolu? Bo tak sobie pomyślałem, że może komuś przyda się moje rozwiązanie problemu z mocowaniem… się z ciężką podstawą pod parasol. Pomysł nie przyda się wszystkim i wszędzie, ale niektórym posiadaczom parasoli ogrodowych pomoże rozwiązać kłopot raz na zawsze. Nie twierdzę, abym wynalazł coś niespotykanego, co można opatentować i produkować na skalę światową. 🙂 Nawet Chińczycy nie są w stanie tego podrobić, produkować i sprzedawać taniej. Napięcie rośnie? 🙂 O tym na koniec. Teraz przejdę do Pani pytania.
Żeliwna podstawa pod parasol zwykle waży 10-15 kg, więc jej ciężar nie należy do odstraszających. Myślę, że każdy dorosły sobie z nim poradzi. Mały lub średni parasol będzie tkwił w niej stabilnie. Na pewno, gdy nie będzie wiało. 🙂 Pod duże parasole ogrodowe trzeba jednak podstawy bardzo ciężkiej. I tu może być problem. Znam takich, którzy zbagatelizowali ciężar cementowej podstawy, nie uwzględnili swoich możliwości i w trakcie rozładunku “potwora” poniszczyli bagażnik samochodu. Tak więc żeliwna podstawa pod parasol jest dla potrzeb balkonowych oraz tarasowych odpowiednią. Wiele osób odstąpi od zakupu dużego parasola, jeśli ustabilizowanie go wymaga dokupienia podstawy ważącej np. 30 kg. Jest jednak rozwiązanie tego problemu.
Produkty z żeliwa szarego
Garnki, kociołki, patelnie, czajniczki żeliwne oraz dowolne przedmioty z żeliwa, które mają zastosowanie kulinarne, wymagają mniej lub bardziej intensywnych zabiegów z użyciem oleju roślinnego. Pisałem o tym sporo, więc tym razem poprzestanę na jednym zdaniu. Żeliwo szare wykorzystywane jest nie tylko do produkcji naczyń kuchennych także np. elementów konstrukcji, części urządzeń i maszyn. Codziennie mijamy żeliwo, idąc chodnikiem, jadąc ulicą, spacerując w parku. Najczęściej nie wiemy, że z żeliwa szarego wykonane są korpusy miejskich hydrantów, słupy latarni ulicznych, włazy kanałowe, kraty ściekowe… Nie będę wyliczał.
Zakupiona przez Panią żeliwna podstawa pod parasol to jeden z przykładów wykorzystania tego popularnego stopu. O tym, że niezabezpieczone antykorozyjnie żeliwo szybko pokrywa się rudawym nalotem też już pisałem wielokrotnie. Mimo tej podatności na korozję, żeliwo ma przewagę nad innymi materiałami, albowiem koroduje powierzchniowo. Żywotność odlewu żeliwnego można pokazać na przykładzie drzwiczek piecowych, które, mimo upływu lat i całkowitej powierzchniowej korozji, po nieznacznym odnowieniu nadal mogą spełniać swoje zadanie. Na zdjęciu powyżej jest stara żeliwna kratka wentylacyjna. Oczyściłem ją nieco ze starej farby i częściowo pokryłem… pastą do butów. Pasta do butów też jest dobrym środkiem zabezpieczającym żeliwo przed korozją. Oczywiście kociołków, garnków i patelni tak nie zabezpieczamy! 🙂
Żeliwo jest trwałe
W moim pieco-kominku zdun zamontował bardzo stare elementy żeliwne, które wiele lat przeleżały gdzieś w piwnicy, garażu lub wręcz pod płotem. Najstarszy element pochodzi z połowy XIX wieku – drzwiczki dochówki (bratnika). Nieco młodsze są drzwiczki boczne. Te pochodzą z lat 20-tych XX wieku (znany model bydgoski). Popielnik żeliwny kupiłem na aukcji, sprzedawca był z Wadowic. Ciężko określić wiek odlewu, ale misterny wzór świadczy o tym, że popielnik mógł powstać w XIX wieku (jeśli jednak w XX wieku, to nie później niż w pierwszej jego dekadzie). Wspominam o tym, bo te żeliwne przedmioty wymagały odrestaurowania (usunięcia rdzy) i zakonserwowania (powleczenia czymś antykorozyjnym lub/i żaroodpornym).
Pani żeliwna podstawa pod parasol (widoczna tu na kilku zdjęciach) powleczona jest farbą antykorozyjną. Taką samą farbą maluje się inne wyroby z żeliwna, które będą narażone na działanie warunków atmosferycznych. Mój wiejski żeliwny kominek jest pomalowany farbą żaroodporną (i antykorozyjną). Zastosowana farba powinna być wystarczającym na lata zabezpieczeniem żeliwa przed korozją. Oczywiście pod warunkiem, że przedmiot nie zostanie uszkodzony czy choćby porysowany. Żeliwo jest materiałem twardym i kruchym, zatem łatwo je uszkodzić. Podstawa pod parasol z żeliwa, jeśli nie będzie narażona np. na pocieranie butami, nie powinna tej powłoki utracić samoistnie. Nie trzeba jej w żaden sposób zabezpieczać dodatkowo. Jedyne co warto, to w okresie jesienno-zimowo-wiosennym (czyli w miesiącach, w których nie musimy chować się przed promieniami słońca pod parasolem) schować podstawę do pojemnika (lub pomieszczenia gospodarczego), aby nie mokła i nie marzła.
Kotwiczenie parasola
Zainteresowanym polecam wizytę w pobliskim składzie materiałów ze stali i zakup, odpowiednio dobranej pod względem średnicy, stalowej rury. Stalowa rura o długości 40-60 cm rozwiązuje problem kotwiczenia parasola w ogrodzie. Można ją wbić w podłoże (np. trawnik) na odpowiednią głębokość w dowolnie wybranym miejscu ogrodu. Otwór w blacie drewnianego stołu, pod nim rura wbita w ziemię… i po kłopocie. Metr bieżący stalowej rury o średnicy 60 mm kosztuje wielokrotnie mniej niż cokolwiek innego proponowanego do tego celu w dziale akcesoriów ogrodniczych. A z jednego metra uzyskamy mocowania dwa. To krótsze można zamontować na stałe np. w utwardzonej części ogrodu. Ja mam dwie rury do dwóch różnych średnic masztów parasoli. Dzięki temu w moim ogrodzie parasole pojawiają się tam, gdzie jest życzenie. 🙂
Warto w swoich zbiorach posiadać młotek o wadze co najmniej 3 kg. Wiem. Ciężki. Są cięższe. Wbijanie rury młotkiem o mniejszej wadze może nas do tego rozwiązania skutecznie zniechęcić. Rurę oczywiście warto pomalować. Oczywiście pomalować antykorozyjnie. To nieco podnosi koszt. 🙂 Zakupu dużego młotka nie doliczam do kosztów tego pomysłu. Młotek to narzędzie o wyjątkowo prostej budowie, ale bardzo przydatne i w domu, i w ogrodzie. W żargonie metalowców ciężkie młotki nazywano “bolkami”. Pozdrawiam serdecznie, Piotr
Bardzo dziękuję 🙂 Będę dbała o nią, żeby posłużyła długo 🙂
Tak sobie myślę, że przetrwa długo. Jeśli kiedykolwiek zauważy Pani początki korozji, trzeba będzie kupić kilka arkuszy płótna ściernego i małą puszeczkę jakiejś bezpodkładowej farby antykorozyjnej. Jeśli nie lubi Pani szorować rdzy najlepszą może okazać się szybkoschnąca farba okrętowa. Ona załatwi problem rdzy nie tylko żeliwa… Wszystkiego dobrego!